sobota, 31 sierpnia 2013

38. Mark Watson "Jedenaście"

Czym właściwie jest przeznaczenie? Mgiełką, wiatrem, jedwabiem lekkim jak piórko, czy raczej czymś nieodwracalnie wyrytym w jakimś niezniszczalnym kamieniu?
Czy wierzycie w przeznaczenie, w to, że dobro powraca do każdego człowieka ze zdwojoną siłą? Zastanawialiście się kiedyś jakby potoczyło się Wasze życie, gdybyście w pewnym jego momencie podjęli zupełnie inna decyzję? Jakie znaczenie mają najdrobniejsze kroki, które wykonujemy na co dzień? Czasami nawet mogą one mieć wpływ na zmianę losów drugiego człowieka?
Chris Cotswold, nazwisko głównego bohatera „odegrało kluczową rolę w nawiązaniu trzech najważniejszych w jego dotychczasowym życiu przyjaźni:Bec, Matildę i Russella poznał wyłącznie dzięki temu, że alfabetyczny system rejestracji umieścił ich nazwiska, jedno pod drugim, na tej samej liście czwartoklasistów”
Utworzyli „bandę czterech” Całą czwórką wyjeżdżali na wakacje, pracowali jako wolontariusze, spędzali razem każdą wolną chwilę, po prostu stanowili nierozłączną całość.
Powtarzali sobie, że za bardzo się wzajemnie cenią, żeby ryzykować i nawiązywać między sobą romanse. Jednak była to tylko kwestia czasu. Bec związała się z Russellem, a Chris z Matildą. Życie całej czwórki układało się wspaniale. Miłość, przyjaźń rozkwitała, każdy z nich był zadowolony z tego co przynosi im kolejny dzień. Niestety ta sielanka nagle skończyła się. Wystarczył jeden ułamek sekundy nieuwagi, żeby zniszczeniu uległo wszystko, co do tej pory osiągnęła w życiu „banda czterech” Chris znany z tego, że zawsze do wszystkich wyciągał pomocną dłoń, nie mógł sobie darować, że stał się sprawcą nieszczęścia. Dręczyły go niesamowite wyrzuty sumienia. W związku z tym postanowił przenieść się z Australii do Londynu. Aby wymazać jak największą ilość wspomnień, zmienia nawet swoje dane osobowe. Staje się Xavierem Irleandem ( XI). Podejmuje pracę w stacji radiowej, gdzie razem z kolegą Murrayem, prowadzą audycję „Rozmowy nocą”

W samym Londynie istniała potężna rzesza ludzi, którzy nie spali w nocy z różnych powodów:grafików pracy, niezwykłych hobby, poczucia winy, strachu, choroby, oraz-rzecz jasna-sympatii dla jego programu”

Służy pomocą i radą sfrustrowanym londyńczykom. Na co dzień niestety jest zamkniętym w sobie , unikającym kontaktu z innymi, nie potrafiącym sobie poradzić z demonami przeszłości mężczyzną. Pewnego dnia Xavier jest świadkiem pobicia Frankiego Carstairsa. Paraliżujący strach, wspomnienia podpowiadają mu, żeby nie wtrącał się bezpośrednio w życie innych osób, bo kolejny raz wpakuje się w kłopoty. Ucieka pozostawiając chłopca bez pomocy...
Ta decyzja okazała się punktem zwrotnym w życiu Xaviera, ale nie tylko. Wpłynęła również na życie innych osób. Nastąpiła lawina kolejno po sobie następujących wydarzeń, której nie szło zatrzymać. Poznajemy historię jedenastu zupełnie obcych sobie ludzi, których losy krzyżują się ze sobą, stanowiąc wzajemną zależność, prowadząc do różnych, niekoniecznie pozytywnych wydarzeń, stanowiących ciąg przyczynowo-skutkowy, czyli tzw. efekt motyla.

Mark Watson jest znanym brytyjskim komikiem, dziennikarzem i powieściopisarzem. Często występuje w programach telewizyjnych BBC Two i radiowych BBC Radio 4, lub Radio 5 live. Jest autorem czterech powieści, z których największą popularność przyniosła mu książka „Jedenaście”.

Jedenaście” jest niesamowita lekturą. Jestem zachwycona pomysłowością i oryginalności autora. XI bohaterów, XI rozdziałów i Xavier Irleand w roli głównej. Zaczynając czytać myślałam, że będzie to następna błaha historia, znużonego życiem człowieka. Tymczasem otrzymałam wspaniałą powieść o przeznaczeniu, miłości, przyjaźni i ...grze w scrabble. Powieść, która udowadnia, że jeżeli chcemy, to w każdym momencie naszego życia możemy naprawić swoje błędy.
Książka napisana jest prostym językiem, czasami w treści przewijają się wulgaryzmy, ale na szczęście nie ma ich zbyt dużo. Mimo że bieżąca historia życia Xaviera przeplatana jest wspomnieniami z Australii i dodatkowo autor wprowadza dużą gamę nowych osób, nie zakłóca nam to klarownego odbioru treści. Wszystko jest tak świetnie przedstawione i połączone ze sobą, że zapewniam Was, nie pogubicie się podczas czytania. Szkoda tylko, że Mark Watson pobieżnie przedstawił nam kolejnych bohaterów, skupiając się bardziej na ich poczynaniach, a nie na portretach psychologicznych.
Dodatkowo autor dla pobudzenia wyobraźni, a tym samym zmuszając nas do chwili refleksji wprowadził otwarte zakończenie. Zakończenie, które zaskakuje, wywołuje zdziwienie, dreszczyk emocji i po prostu zwala z nóg czytelnika.
Jeżeli macie ochotę zagłębić się w powieść, która zmusi Was do przemyśleń nad własnym życiem, a także odnośnie decyzji, które jesteśmy zmuszeni podejmować na co dzień, to sięgnijcie po tę książkę. Zapewniam, że swoją oryginalną treścią, czasami smutną, czasami okraszoną lekkim humorem, swoim niesamowitym klimatem, oczaruje Was, a kiedy przewrócicie ostatnia stronę, będziecie czuli niedosyt i powiecie czemu to już koniec...
Przynajmniej taka była moja reakcja.


Okładka: miękka
Ilość stron: 288
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2011
                                                          Moja ocena: 8,5/10



                                     
       Książka przeczytana w ramach wyzwań:

                                    "100 książek, które trzeba przeczytać przed śmiercią"
                                         „Czytamy i polecamy”, „Pierwsze słyszę”,
                                         „Czytamy powieści obyczajowe”, „Z półki 2013”
                                         "Z literą w tle", "Czytaj, to się opłaca"
                                   


poniedziałek, 26 sierpnia 2013

37. Lauren Willig "Ashford Park"


Ashford Park łączy wszystko, co sprawia, że kobieta czyta i marzy: wielką, bolesną miłość, rodzinny dramat i skrywane sekrety” te słowa widnieją na tylnej okładce książki. Pod nimi można przeczytać mnóstwo pozytywnych, ogromnie zachęcających nas do przeczytania rekomendacji Redaktor  Naczelnych światowych wydawnictw. Książka porównywana jest nawet do „Pożegnania z Afryką” Karen Blixen. Takiemu opisowi, takim rekomendacjom trudno się oprzeć, nie zakupić książki i nie zagłębić się w jej treść. Tak też zrobiłam i ...rozczarowałam się niezmiernie.

Adeline Gillecote wychowywała się u wujostwa, lorda i lady Ashford, gdyż jej rodzice zginęli w wypadku, pod kołami omnibusa w 1906 roku, gdy dziewczynka miała 5 lat. Dorastała w towarzystwie 7 letniej kuzynki Beatrice, która była najbliższa jej sercu, oraz młodszego kuzynostwa. Beatrice od najmłodszych lat była zawsze faworyzowana. Nawet jako nastolatka miała zakaz podejmowania jakichkolwiek prac, żeby tylko nie zniszczyła sobie delikatnych rąk. Wolno jej było tylko doglądać gospodarstwa. Addie za to była traktowana przez ciotkę jak „kukułcze jajo” Żyła na marginesie domu państwa Ashford. Ciągle przypominano jej, że jest obca,a pod dach słynnej rezydencji, przyjęto ją tylko z litości, a nie z miłości.
Kiedy obie dziewczynki dorastają ich przyjaźń na skutek nieprzyjemnego incydentu ulega zniszczeniu. Addie zostaje w Londynie, podejmuje pracę w wydawnictwie. Bea natomiast wraz z małżonkiem wyrusza do Kenii. Obie pewne są, że już nigdy więcej nie spotkają się. Jakże zdziwiona jest Addie, kiedy pewnego dnia, po 6 latach od wyjazdu Beatrice, otrzymuje depeszę z Afryki:

Przyjedź. Bez Ciebie zupełnie się pogubiłam. Bea”

Jakże można zignorować takie słowa. Słowa pełne rozpaczy. List zawiera jeszcze kilka krótkich zdań, które wzmagają ciekawość Addie. Dziewczyna zostawia narzeczonego, pracę i rusza pełna niepokoju, na ratunek kuzynce...

Drugą bohaterką jest Clemmie, 34 latka, pracująca w kancelarii adwokackiej, w Nowym Jorku, która w 99 rocznicę urodzin babci Addie, w 1999 roku, zaczyna się interesować przeszłością rodzinną. Skrzętnie ukrywane przez jej mamę i ciotkę tajemnice powoli zaczynają wychodzić na jaw i układać się w całość, tworząc ciekawą, pogmatwaną historię rodzinną.

„Ashford Park” to powieść, podzielona na dwa tomy. Jeden zatytułowany jest „Ashford”, a drugi „Kenia”. Każdy tom zawiera niedługie rozdziały, opatrzone tytułem. Tytuł to miejsce akcji i data, Jest to bardzo ważne, gdyż akcja książki toczy się dwutorowo i gdyby nie ten zabieg moglibyśmy się troszeczkę pogubić. Oprócz wczesnych lat XX wieku, systematycznie przenosimy się do 90-tych lat tegoż wieku. Książka napisana jest prostym językiem, obfituje w dużą ilość dialogów.
Zagmatwane związki miłosne, skrzętnie ukrywane tajemnice rodzinne i w miarę dobrze przedstawione portrety psychologiczne sprawiają, że powieść czyta się bardzo szybko, ale jednak bez większego zaciekawienia, bez fascynacji. Odkładałam książkę na bok i wcale nie korciło mnie, żeby dowiedzieć się jak potoczą się dalsze losy bohaterów. Dodatkowo postać Beatrice bardzo mnie drażniła. Zastanawiałam się, jak można być taką egoistką. Skąd w niektórych znajduje się tyle próżności, złości i chęci dokuczania innym. 
Zdziwiona jestem także, bo na okładce znalazłam jeszcze opis „Ta przebogata w historyczne szczegóły powieść...” niestety ja tych historycznych szczegółów w tej książce nie wyłapałam. Owszem w jednym momencie pojawia się rozmowa między wujostwem Ashford, na temat wybuchu I wojny światowej, a poza tym znalazłam jeszcze tylko ten cytat odnośnie wojny:
„Oranżerie i ogrody zostały przeorane i oddane pod uprawę warzyw, a niedoszłe debiutantki więdły i marniały, tracąc swoje najlepsze lata, podczas gdy dookoła szalała wojna”

Drugi tom zatytułowany jest „Kenia”, chociaż akcja toczy się równocześnie w Kenii w latach 1926-1927, jak i w Nowym Jorku w 1999 roku. Spodziewałam się, że odnajdę w tej części czarujący opis tajemniczego kontynentu afrykańskiego, a tymczasem oprócz paru wzmianek o zajmowaniu się plantacją kawy przez męża Beii, wyprawą na polowanie, oraz o tym że było gorąco i ciągle panie miały zakurzone suknie, w ogóle nie wiedziałabym, że znajdujemy się w Afryce.
Tak, wiem, jestem złośliwa, ale jeżeli ktoś decyduje się umieścić takie zachęcające, wychwalające tę powieść opisy na przedniej, tylnej okładce i jakby tego było mało jeszcze na skrzydełkach okładki, to znaczy, że książka ta naprawdę jest niesamowita i godna polecenia.
Nie zachęcam, nie odradzam. Niech każdy z Was zadecyduje, czy ma ochotę przeczytać tę powieść. Myślę, że jeżeli ktoś sięgnie po książkę z nastawieniem, że za chwilę będzie czytał romans, przeplatany tajemnicami, intrygami rodzinnymi, to na pewno nie będzie rozczarowany i powyższa lektura sprawi mu przyjemność.

Okładka: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 413
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2013

                                                 Moja ocena: 5,5/10


                                            Książka przeczytana w ramach wyzwań:
                                         „Czytamy i polecamy”, „Pierwsze słyszę”,
                                         „Czytamy powieści obyczajowe”, "Trójka e-pik"
                                         "Z literą w tle", "Czytaj, to się opłaca"
                                   



sobota, 24 sierpnia 2013

36. Nominacje !!

Około miesiąca temu zostałam nominowana przez trzy osoby, do wzięcia udziału w popularnych zabawach blogowych. Serdecznie dziękuję autorkom blogów  http://atena-literaplog.blogspot.com/,
http://blank-librophilia.blogspot.com/ i http://opowiemcibajkee.blogspot.com/, i równocześnie bardzo przepraszam za to, że tak długo nie odpowiadałam na Wasze pytania. Niestety w miesiącu sierpniu prawie w ogóle nie jestem aktywna, jeśli chodzi o blogowanie. Mam coraz większy problem z tym, żeby  pogodzić pracę i obowiązki z prowadzeniem bloga. Jeszcze raz serdecznie przepraszam i zapraszam do przeczytania moich odpowiedzi.



Nominacja od: http://blank-librophilia.blogspot.com/

Zasady:
Podziękować nominującemu bloggerowi.
Pokazać logo nagrody u siebie
Ujawnić 7 faktów o sobie

                  


  1. Nie znoszę hałasu. Przeszkadza mi ryk telewizora, hałas dochodzący zza okna. Na
    moje nieszczęście mieszkam przy jednej z głównych ulic mojego miasta.
  2. Nie przeklinam, ale za to często powtarzam takie słowa jak: „makabra”, „kurczaczki”
  3. Mam kochanego pieska Tofika, rasy Yorkshire Terrier.
  4. Rzadko przemieszczam się korzystając z miejskiej komunikacji lub własnego autka.
    Staram się wszędzie dotrzeć spacerkiem. Chociaż czasami to przypomina bieg, a nie spacerek.
  5. Bardzo szybko się wzruszam i często płaczę, mimo iż na co dzień jestem bardzo pogodną osobą.
  6. Bardzo lubię jeść owoce, a najchętniej czereśnie (mniam)
  7. W górach pierwszy raz byłam mając 8 miesięcy. Mój dziadziuś był przewodnikiem i
    przodownikiem turystyki, i starał się zarazić mnie swoją pasją już od najmłodszych lat mojego życia. (udało mu się!!)


                                                                                     

1.   Czy wierzysz, że zwykłe rzeczy, takie codziennego użytku, mogą przynosić
szczęście, albo pecha?
                                        Nie, w żadnym wypadku.

2.  Dlaczego polski (malarz, pisarz, aktor, reżyser) zwykle znaczy gorszy
nawet dla Polaków?
            Szczerze mówiąc nie wiem dlaczego nie doceniamy i nie szanujemy naszych
            rodzimych artystów. Cieszę się tylko, że ja nie należę do grona tych osób.


3.  Jaka jest Twoja ulubiona książka z dzieciństwa, taka, którą pamiętasz
do dziś i często do niej wracasz?
Pamiętam wiele książek z dzieciństwa, ale nie powracam do nich i nie czytam ich powtórnie. Jedynie „O psie, który jeździł koleją” i Dzieci z Bullerbyn” czytałam
dwukrotnie, ale to dlatego, że drugi raz czytałam je mojemu 9-letniemu synkowi.

4.  Co najbardziej cenisz w ludziach?
Kiedy potrafią wyciągnąć pomocną dłoń do drugiego człowieka, brak egoizmu,
prawdomówność, uczciwość, pracowitość...

5. Dokończ zdanie: Czytam, bo…
nie wyobrażam sobie życia bez czytania. Zagłębiam się w treść książki i
przepadam. Zapominam o kłopotach, przenoszę się w inny świat. Mój świat...

6. Jak wyglądały najwspanialsze wakacje w  Twoim życiu?
Są jeszcze przede mną i najprawdopodobniej będą one w przyszłym roku.

7.  Co sądzisz o znajomościach zawieranych przez Internet?
Wiele z nich bardzo sobie cenię. Poznałam w ten sposób wspaniałe osoby,
chociaż wiem, ze trzeba uważać, bo nie zawsze każda nowo poznana osoba może
być tym, za kogo się podaje.
8.  Czy uważasz, że w dzisiejszym świecie jest miejsce dla prawdziwej
przyjaźni?
                Oczywiście, że tak!

9.  Gdybyś miał wybór, gdzie, kiedy i jako kto chciałbyś się urodzić?
Jestem zadowolona z tego co mam i nigdy nie myślałam, żeby urodzić się w
innym miejscu, w innym wcieleniu.

10. Czym są dla Ciebie marzenia?

         Lubię marzyć. Marzenia odrywają mnie szarej rzeczywistości, podnoszą na duchu,
         dodają sił do dalszego działania, do ich spełniania...

11.  Co najbardziej lubisz w swoim narodzie?

       Solidarność. Jak potrzeba, to potrafimy działać razem i pokazać innym, że
       damy radę przezwyciężyć wiele problemów. Dopiero wtedy wyciągamy pomocną
       dłoń do drugiego człowieka. Szkoda, że na co dzień nie jesteśmy dla siebie życzliwi...

                                                            




  1.   Twój ulubiony bohater książkowy, czym cię uwiódł?

    Nie mam ulubionego bohatera książkowego.


    2. Co skłoniło Cię do założenia bloga?
       Chęć podzielenia się z innymi moimi odczuciami po przeczytaniu kolejnej książki,
        zawarcia znajomości z ludźmi, którzy kochają książki tak samo, jak ja.
        W moim otoczeniu raczej nikt nie lubi literatury, a sama myśl o przeczytaniu
        czegokolwiek, wywołuje u znajomych gęsią skórkę. Ostatnio nawet usłyszałam takie
        słowa „ Wiesz, mnie jakby nawet płacili ciężkie pieniądze, to i tak nie przeczytałbym
        niczego...”

  1. Podaj trzy tytuły doskonałe, Twoim zdaniem, na poprawę humoru.

    Nianiek, czyli facet do dziecka”-Holly Peterson
    Żadna z książek, które niedawno przeczytałam nie kwalifikuje się, jako rozweselacz.
    Raczej większość z nich, to wyciskacze łez. Dlatego podałam tylko jeden tytuł.
  1. I dla odmiany jeden wyciskacz łez.

    Tańcząc na rozbitym szkle”-Ka Hancock
  1. Gdybyś miała napisać kiedyś książkę o czym by była?

    Nie wyobrażam sobie, żebym miała kiedyś napisać książkę.
  1. Gdybyś mogła na jeden dzień przenieś się do świata z książki, jaka
    książka by to była?

    Na pewno jakaś książka podróżnicza. Marzę o dalekich podróżach.
  1. Twój ulubiony autor i dlaczego to właśnie on/ona?

    Kiedyś bardzo lubiłam książki Kraszewskiego i uważałam , że jest moim ulubionym
    autorem. W obecnej chwili odkrywam tak wielu wspaniałych autorów, że
    trudno wskazać na tego jednego, że to właśnie on.
  1. Jaki zapach kojarzy Ci się z dzieciństwem?
            Zapachy potraw, które gotowała moja babcia. Zapach „gór” gdyż tam najczęściej
            spędzałam z babcią i dziadziusiem każde wakacje.

    9. Jeśli mogłabyś wybrać dowolne miejsce na ziemi w którym 
         mogłabyś zamieszkać gdzie by się znajdowało?
    W Polsce oczywiście, ale gdzieś na peryferiach miasta, w małym, przytulnym domku,
    blisko lasu.
  1. Co sądzisz o modzie na erotyki?

    Jak na razie nie czytałam żadnej z nich i jakoś wcale mnie do literatury erotycznej
    nie ciągnie. Oczywiście uważam, że wszystko jest dla ludzi i jak ktoś lubi, to proszę
    bardzo niech czyta...
    11. Co w sobie lubisz najbardziej? 

    Trudne pytanie... Raczej nic...

 Nie nominuję nikogo,  bo wszyscy znani mi bloggerzy brali już udział w tych zabawach. Jeśli jednak ktoś jest chętny i chciałby wziąć udział w nominacji, to zapraszam do odpowiedzi na te same pytania, które ja otrzymałam.



czwartek, 15 sierpnia 2013

35. Michael Cunningham "Z ciała i z duszy"


Większość ludzi spędza życie w pogoni za sukcesem, sławą, bogactwem. Wyobrażają sobie, że osiągnąwszy sukces, osiągną satysfakcję, zadowolenie z tego co zdobyli, statusu społecznego, majątku, czyli ogólnie z życia. Myślą, że w parze z tym zadowoleniem przyjdzie i zadomowi się w nich trwałe szczęście. Niestety jest to błędne myślenie. Można osiągnąć zadowolenie bez pogoni za sukcesem, jak również można osiągnąć sukces i nigdy nie być szczęśliwym...


Michael Cunningham w swojej powieści „Z ciała i z duszy” przedstawia nam dzieje rodziny Stassos. Constantine Stassos jest greckim imigrantem. Przybył w latach 40-tych XX wieku do Stanów Zjednoczonych, w celu poszukiwania pracy, która umożliwiłaby mu lepsze życie. Wraz z żoną Mary Cuccio, Włoszką z pochodzenia, próbował ułożyć sobie rodzinne życie. Początkowe trudności z pracą szybko odeszły w zapomnienie. Con poznał rodaka Kazanzakisa i z nim rozkręcił biznes budowlany. We dwoje stanowili niesamowity duet. Kazanzakis miał doskonałe wyczucie ludzkich pragnień, a Con znał się na tym jak obniżyć koszty budowy. Pieniądze zaczęły napływać na jego konto w przyspieszonym tempie.
Mary rozkwitała, kupując sobie coraz to nowsze ubrania. Dzieci, Billy, Susan i Zoe, mieli wszystko to, czego pragnęli. Patrząc z boku wydawałoby się, że niczego im nie brakuje, że byli najszczęśliwszą rodziną na świecie. Niestety prawda była zupełnie inna.

Con tęsknił. Tęsknił nieubłagalnie za swoją dawną żoną. Tą energiczną, tajemniczą dziewczyną, która „łączyła zdrowy rozsądek z czysto kobiecym optymizmem” Kobietą, która nie wytykała mu na każdym kroku jego wad. Tą opanowaną, bystrą Mary sprzed kilkunastu lat.

Con pragnął. Pragnął „odczuwać szczęście w sposób ciągły, nieprzerwany, godzina po godzinie, a nie w postaci gwałtownych przypływów, które dopadały go nieoczekiwanie, zazwyczaj wtedy, gdy był sam” Po powrocie do domu jego szczęście umykało w czeluść zapomnienia, a w jego miejscu pojawiała się tęsknota, pragnienia, smutek i złość...

Nie znosił momentu, gdy zmęczony powracał do domu, a Mary nie wykazywała ani odrobiny zainteresowania jego osobą. Nie poświęcała mu nawet kilku minut na rozmowę. Była zawsze czymś zajęta. Planowaniem zakupów na jutrzejszy dzień, sprawdzaniem czego jeszcze brakuje im w domu. Ot takimi banalnymi, błahymi sprawami, które mogła wykonać później. Constantin chciał, żeby Mary okazała choć troszkę wdzięczności za jego trud, jaki włożył w osiągnięcie tego co mieli. Chciał, żeby dzieci były dumne z tego, jakiego mają zaradnego ojca. Tymczasem dzieci, a szczególnie najstarszy syn Billy, nie okazywały mu w ogóle szacunku, nie mówiąc już o miłości. A Con tak pragnął, żeby go kochali...

„Poruszające studium ludzkich namiętności” te słowa widnieją na zewnętrznej obwolucie książki. Tylko cztery i aż cztery. Jakie niesamowite, jakie wymowne. „Z ciała i duszy”to doskonała, fascynująca powieść. Książka naszpikowana jest masą problemów. Czytając ją mamy wrażenie, że jest to niemożliwe, żeby wszystkie mogły dotyczyć jednej, pospolitej rodziny. W treści przewija się kwestia kleptomanii, na którą choruje Mary, kwestia przemocy w rodzinie, homoseksualizmu, transwestytyzmu, zakażenia wirusem HIV, rozwodów, śmierci najbliższych w rodzinie, a nawet kryzysu finansowego, który panował w latach 90-tych w Stanach Zjednoczonych. Sami widzicie, że czasu na nudę podczas czytania nie znajdziecie. Z każdą kolejna stroną będziecie zaskoczeni tym, co jeszcze autor jest w stanie wymyślić, żeby zaskoczyć czytelnika. Ponadto Michael Cunningham w niesamowity sposób rozkłada każdą z postaci na czynniki pierwsze. Mamy dokładnie ukazany portret psychologiczny każdego z członków rodziny Stassos. Czujemy jakbyśmy po kolei wkradali się w najciemniejsze zakątki umysłu kolejnych bohaterów i poznawali ich mroczne, skrzętnie ukrywane sekrety.

„Z ciała i z duszy” jest książką napisaną estetycznym językiem. Zawiera mnóstwo porównań, metafor. Podzielona jest na trzy główne działy. W każdym dziale mamy krótkie rozdziały, opatrzone datą, a dokładniej rokiem, w którym akurat toczy się akcja. Początkowo opisywana jest cała rodzina. Później każdy rozdział, to skrót tego co wydarzyło się w życiu dzieci państwa Stassos. 

Nie jest to powieść dla każdego. Na pewno nie dla tych, którzy oczekują, że będzie to książka lekka, łatwa i przyjemna, którą można przeczytać w jeden wieczór. O nie! Jest to książka, którą czytając powoli smakujemy i rozkoszujemy się jej treścią. Poznajemy powoli życie każdego z członków rodziny. Ich charaktery, osobowość, które kształtują się pod wpływem kolejnych wydarzeń . Ich wady i zalety.
Musimy przyzwyczaić się do ogromu emocji , które wręcz kipią i wylewają się z treści. Kiedy już to zrobimy, nie będziemy mogli oderwać się od lektury. Wtedy książka, która początkowo wyda się Wam nudna, stanie się bardzo emocjonującą lekturą.

Okładka: miękka
Ilość stron: 523
Wydawnictwo: Salamandra
Rok wydania: 2004
                                                         Moja ocena: 7,5/10


                                            Książka przeczytana w ramach wyzwań:
                                         „Czytamy i polecamy”, „Pierwsze słyszę”,
                                                „Czytamy powieści obyczajowe”
                                   




poniedziałek, 5 sierpnia 2013

34. Jadwiga Czajkowska "Macocha"

Słowo „macocha” kojarzy się większości dość nieprzyjemnie i przywołuje na myśl bajkę o Kopciuszku, bądź Królewnie Śnieżce. Macocha to takie niefortunne, nieprzyjazne określenie, a przecież nie wszystkie kobiety wychowujące przyrodnie dzieci są okrutne, niesprawiedliwe i pozbawione czułości. Przed nimi stoi trudne zadanie do wykonania. Wychować bowiem nie swoje dzieci, jak własne, gdy biologiczna mama umiera, bądź opuszcza rodzinę jest ogromnym wyzwaniem. Dzieci zazwyczaj żyją wspomnieniami, bądź nadzieją, że prawdziwa mama jeszcze do nich wróci i nie chcą zaakceptować faktu, że na jej miejscu pojawiła się nowa kobieta, w dodatku otaczająca opieką tatusia. Stąd często spotykamy się z uporem, wrogością i buntem dzieci wobec macochy. Mimo, że przybrana mama stara się z całych sił, żeby stworzyć ciepłą atmosferę, widząc, że nie ma wsparcia ze strony reszty domowników traci wiarę w sens swoich poczynań czuje, że traci grunt pod nogami i ma ochotę wycofać się z zaistniałej sytuacji.

Jadwiga Czajkowska w swojej powieści „Macocha” nakreśla nam  problem z jakim borykają się przyszłe przyrodnie mamy. Historię tę czyta się z zapartym tchem. Autorka włożyła w nią ogrom uczucia ponieważ, jak pisze „Sama jestem macochą i historię Izy napisałam z potrzeby serca. Nie dopatrujcie się jednak szczegółów z mojego życia, ponieważ absolutnie wszystkie postaci i wydarzenia są wytworem mojej wybujałej wyobraźni”

Iza jest 28 letnią pełną energii kobietką, szalenie optymistyczną, pragmatyczną, lubiącą niespodzianki ,wyzwania i wielkie niewiadome, gdyż nadają „życiu smak, jak sól zupie” W rozmowach z przyjaciółkami często powtarzała „nigdy, przenigdy nie wyjdę za wdowca”
Jednak jak to w życiu bywa, los lubi płatać nam różne figle i często to, czego się wyrzekamy, staje się naszą codziennością.  Iza będąc w podróży służbowej w Grecji, gdzie jako chemik została wysłana przez firmę kosmetyczną na konsultacje, odnośnie receptury nowego kremu, poznaje przypadkiem przystojnego etnografa. Tajemniczy nieznajomy to Piotr, który przyjechał do Aten w celu wygłoszenia cyklu wykładów na temat RPA. Nie ważny był już fakt, że jest wdowcem i od 6 lat samotnie wychowuje 13-letniego Tadeusza, i 11-letnią Zosię. Jak to Iza stwierdziła „strzała amora ugodziła mnie mocno i skutków trafienia nie jest w stanie odwrócić żadna siła. Czułam się bezbronna”
Nie wiemy ile trwa okres narzeczeństwa Izy i Piotra, bo w dalszej część powieści przeskakujemy od razu do czasu kiedy Piotr rozpina suknię ślubną Izy, próbując uwolnić ją z zbyt ciasnego gorsetu.

Trudne zadanie ma przed sobą Iza. Nowy mąż, którego często nie ma w domu, bo praca pochłania cały jego wolny czas. Dwójka nastolatków, która „niefortunnym zrządzeniem losu została pozbawiona jedynego, niczym niedającego się zastąpić uczucia. Miłości rodzonej matki do rodzonego dziecka” W dodatku są one wpatrzone w swojego tatusia, zazdrosne o jego miłość, którą muszą teraz podzielić się z „macochą” Jak uporać się z tym wszystkim? Jak wdrożyć się w nową sytuację, żeby wszystkich zadowolić, a samemu nie zwariować?
               „Dwa światy:mój i ich. Czy kiedyś pęknie ściana między nimi? Czy dam radę?”

„Macocha” jest niezwykłą powieścią obyczajową. Porusza bardzo trudny i myślę, że w dzisiejszych czasach coraz częściej spotykany problem. Postać Izy jest bardzo szczegółowo przedstawiona. Cały czas śledzimy bardzo trudne sytuacje, w których co chwilę się znajduje, jej szybkie przemyślenia dotyczące tego, jak najlepiej wybrnąć z konfliktu, opresji, oraz wspomnienia, które w międzyczasie przywołuje w swojej pamięci. Wspomnienia dotyczące jej rodzinnego domu i tego, w jaki sposób jej mama radziła sobie w podobnych sytuacjach, w których ona teraz się znajduje.

Iza jest niesamowita, we wszystko co robi wkłada całe serce i wszystkie siły, kosztem swoich przyjemności i swojego wolnego czasu. Cierpi widząc brak akceptacji Tadeusz i Zosi, a także brak pomocy Piotra we wszystkim co robi. Czuje się jak służąca, która znajduje się w tym domu tylko po to, żeby posprzątać i ugotować. Bardzo urzekła mnie jej dobroć, wspaniałe poczucie humoru, pomysłowość, ale i pyskatość. Często śmiałam się pod nosem czytając dialogi, w których Iza prowadzi konwersacje z Piotrem, przytacza swoje racje. Robiła to w tak zabawny sposób, że uśmiech nie schodził z mojej twarzy.
Książkę czyta się niezmiernie szybko, nie sposób się od niej oderwać. Ponieważ mam mało czasu w ciągu dnia, który mogę poświęcić na czytanie musiałam nastawić sobie budzik na 6:00 ( w niedzielę). Oczywiście wstałam i z wielką ciekawością czytałam dalej, bo nie mogłam się doczekać dalszego rozwoju wydarzeń. Chciałam dowiedzieć się, czy dzieci w końcu zaakceptują Izę, a w szczególności Zosia, która była jej najbardziej przeciwna.

Dla rozbudzenia Waszej ciekawości dodam jeszcze, że w powieści pojawiają się elementy nadprzyrodzone, które dodają całej fabule niesamowitego smaczku, jak również ciekawe nowe pojęcia, na przykład „dopikobelowanie” Chyba nikt z Was nie zgadnie, co to słowo znaczy?

Wiem, że to są tylko moje odczucia i przemyślenia po przeczytaniu tej powieści, ale uważam, że warto się z nią zapoznać. Może nie jest to literatura z wyższej półki, może niektórzy powiedzą mało wiarygodna, nierealna, bo która kobieta będzie taka naiwna i wpakuje się w takie kłopoty, jak Iza. Uwierzcie mi nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć jak nam ułoży się życie. Z własnego doświadczenia wiem, że nawet to już najbardziej poukładane, w każdej chwili może obrócić się o 180 stopni i każda z nas może znaleźć się na zakręcie życiowym, a może nawet w podobnej sytuacji, w jakiej znalazła się Iza...


Okładka: miękka
Ilość stron: 500
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2013
                                                             Moja ocena: 8,5/10


                                            Książka przeczytana w ramach wyzwań:
                                   „Czytamy i polecamy”, „Pierwsze słyszę”,"Pod hasłem"
                                        „Czytamy powieści obyczajowe” oraz
                                     „Polacy nie gęsi, czyli czytajmy polską literaturę”




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...