poniedziałek, 30 czerwca 2014

66. Trzy kolejne perełki

PETER   MAY "CZARNY DOM"


Wyspa Lewis położona jest w archipelagu Hebrydów Zewnętrznych. To tutaj dwoje młodych ludzi, po zabawie zakrapianej alkoholem udało się nad morze, do hangaru na łodzie i znalazło zmasakrowane ciało mężczyzny zwisające z belek pod sufitem. Jak się okazuje to było drugie morderstwo w tym stylu. Do pierwszego doszło w Edynburgu, gdzie ofiarą był notariusz John Sievewright. Tym razem morderca zabił miejscowego zawadiakę, kucharza Angusa Macritchego.
Do śledztwa został przydzielony Fin Macleod, policjant, który przebywał na urlopie z powodu śmierci swojego synka Robbiego. Wraz z żoną Moną bardzo przeżyli stratę dziecka. Jednak powrót do pracy i wyjazd na wyspę Lewis, na której spędził lata dzieciństwa i młodości, a w końcu uciekł z powodu tragicznych wydarzeń, były mu na rękę. Chciał uciec od żony, którą obwiniał o śmierć syna, a także „powrócić do miejsca, gdzie życie wydawało się niegdyś proste”
To właśnie na Lewis wraz z ojcem udawał się na codziennie wyprawy nad morze w poszukiwaniu przydatnych rzeczy, które były wyrzucane na brzeg. Znosili do domu drewno, sieci rybackie liny. Matka pracowała w gospodarstwie. Hodowała ziemniaki, rzepę. Te czasy Fin wspominał z rozrzewnieniem, tęskniąc za nimi. Nie mógł się nimi długo cieszyć, gdyż rodzice zginęli, a ona stał się sierotą, gapą, popychadłem. Którym opiekowała się zdziwaczała ciotka i ojciec jego najlepszego przyjaciela.

Akcja książki toczy się dwutorowo. Narratorem w obu przypadkach jest Fin, który z jednej strony wspomina lata swojego dzieciństwa, a z drugiej próbuje rozwiązać zagadkę morderstw. Dokładnie poznajemy jego kolegów, ich zabawy, okres fascynacji Fina do Marsaili. Ponadto mężczyzna wtajemnicza nas w swoje przemyślenia, rozterki, które targały nim w młodzieńczym okresie jego życia.
Książka miała być kryminałem, a okazała się powieścią psychologiczno-obyczajową z wplecionym w treść wątkiem kryminalnym. Autor dużą uwagę poświęcił opisom przyrody. Tajemniczym, a zarazem pięknym szkockim krajobrazom, tworzącym jakby inny świat na kuli ziemskiej, gdzie
„jedyny dźwięk wydawały mewy i morze, a woda uwięziona w kamiennych rozpadlinach była krystalicznie czysta i ciepła od słońca, wypełniona barwnymi skorupiakami przywierającymi uparcie do czarnej skały”

To właśnie z tych okolic, z tej wyspy pochodzi tradycja polowania na głuptaki. Są to coroczne, sierpniowe, 2-tygodniowe wyprawy na skałę An Sgier, która pokryta jest gniazdami ptaków głuptaków i ich piskląt. Ich mięso ma niebywały smak. Odznacza się konsystencją mięsa kaczki, a smakuje jak ryba. Wzdłuż rozpadlin i półek skalnych ptaki maja gniazda. Polujący dzielą się na czteroosobowe grupki. Jeden mężczyzna ma w ręce 2 metrowy kij z metalowymi szczękami na końcu. Chwyta i wyciąga pisklęta z gniazd. Drugi idący z boku trzyma pałkę, którą uderza z całych sił i zabija pisklę. Trzeci maczetą obcina ptaszkom głowy i przekazuje czwartemu, który układa pisklęta na stosy. W drodze powrotnej wszyscy zabierają łupy do jutowych worków. Następnie skubią, patroszą i peklują. Jednym słowem to podsumuję. Potworność!!
Dlaczego to robiono? Dla tradycji, smacznego mięsa, ale głównie z chęci rozgłosu i pychy, bo „ Nikt inny na świecie tego nie robi. Tylko MY”, tak mówią mieszkańcy wyspy Lewis.

Akcja powieści toczy się leniwie, a mimo to książkę czyta się szybko. Nie ma czasu na nudę i zniechęcenia z powodu braku żywo toczących się wydarzeń i zagadek kryminalnych. Urzekający jest styl i język jakim posługuje się autor. Tylko nadmierne używanie wyrazu „Jezus”, które wypływało z ust bohaterów, oraz nieliczne przekleństwa wywoływały u mnie niesmak.

Czarny dom” jest pierwszą częścią trylogii. Pierwszą bardzo udaną, dlatego jeśli uda mi się w przyszłości zakupić kolejne dwa tomy, na pewno je przeczytam.

                                                      
Wyspa Lewis                                                                 



Książkę przeczytałam w wersji e-book:
Papierowa wersja:
stron: 464
wydawnictwo: Albatros
rok wydania: 2014
                                                        Moja ocena: 8/10



                  Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:

Klucznik”, „Rekord 2014” ,”Z półki 2014”, Historia z trupem”,
W 200 książek dookoła świata”, „Z literą w tle”, „Czytamy powieści obyczajowe”
100 książek, które trzeba przeczytać przed śmiercią”
Czytamy opasłe tomiska”, „Grunt to okładka”,  „Czytamy kryminały”, „W prezencie”, „Europa da się lubić”




 IWONA MENZEL "SZEPTUCHA" 


Tajemnicze puszcze, bagna, łąki i pola, a wśród nich rozrzucone urokliwe wioski i kresowe miasteczka, gdzie czas jakby się zatrzymał. Właśnie tutaj we wsi Wianuszki mieszkała szeptucha Oleszczukowa.
Kiedy lekarz nie widział ratunku, a ksiądz nie wiedział jak pomóc, pacjenci zwracali się do Oleszczukowej babcinki, bo była ostatnia deska ratunku. Leczyła modlitwą i naturalnymi sposobami.

Zapach dymu z ziół i szept babci. Pomóż i ocal tego tu sługę Bożego od niemocy, zawiści, zazdrości. Zdejmij z niego choroby, guzy, narośle...”

Oleszczukowa wierzyła, że „Bóg obdarzył ją szczególną łaska” podobnie jak kiedyś jej babkę i matkę.

Narratorem w książce jest Hania Oleszczuk zwana Olesią którą wychowywała babcia, szeptucha . Olesia pomagała babci. Zbierała zioła, łowiła w stawie pijawki. Pewnego dnia dziewczynka podając jednemu z pacjentów kubek zimnej wody poczuła zimny prąd i ujrzała rychłą śmierć pana Iwasiuka. Przerażona opowiedziała o tym babci, która uspokoiła dziewczynkę, że nikt na ziemi nie posiada takiego daru. Jakie zdziwienie a przede wszystkim przerażenie ogarnęło Olesię, gdy Iwasiuk zmarł następnego dnia, w dodatku w okolicznościach, które wcześniej dziewczyna ujrzała w swoich widzeniach. Dodatkowo okazało się, że potrafi odczytywać treść listu trzymając go w ręce, ale w zaklejonej kopercie, lub na podstawie zdjęcia powiedzieć, gdzie znajduje się osoba na nim sfotografowana. Babcia mówiła o niej, że „Pan Bóg ofiarował jej wielki dar, za który powinna być mu wdzięczna”
I rzeczywiście po śmierci babci mogła dzielić się z innymi swoim darem.. W pewny sensie zajęła miejsce babci i próbowała pomóc potrzebującym. Czy dała sobie radę i czy przyniosło jej to sławę i szczęście??

Szeptucha” jest pełną tajemniczości, dziwów, strachów powieścią, przepełnioną legendami i prawdziwymi historiami, które przekazywane były z pokolenia na pokolenie.
Autorka w bardzo realistyczny sposób opisuje podlaską wieś. Mentalność mieszkańców ich prostotę, wścibskość, niechęć do sąsiadów, przepych nowobogackich, a nawet język którym się posługują. Ukazuje dwa oblicza ludzi, którzy z jednej strony wydają się być pobożnymi mieszkańcami, wzywającymi często Matkę Bożą do pomocy, a z drugiej strony wierzącymi w zabobony, obgadującymi wszystkich dookoła,źle życzącymi każdemu komu się lepiej powodzi, przepełnionymi zazdrością.
Olena jako narratorka przedstawia pełna gamę mieszkańców Wianuszek, charakteryzując dokładnie każdą postać z osobna i przedstawiając jej historię rodzinną. Dodatkowo obserwujemy aktualne wydarzenia, w których dziewczyna bierze udział. Jej próby leczenia mieszkańców, problemy z akceptacją w tym środowisku, z racji swoich nadprzyrodzonych umiejętności a także nieustanne poszukiwanie osoby bliskiej sercu, która byłaby dla niej wsparciem i otuchą.
Szczerze mówiąc jestem zauroczona tą nietuzinkową powieścią. Jakże inną od wszystkich, które ostatnio miałam przyjemność przeczytać. Inną ze względu na fabułę, ale również i język, jakim posługuje się autorka. Ciekawy, pełen porównań i wplecionych wyrazów z gwary podlaskiej. Aż miło było czytać dialogi, gdzie mieszkańcy prowadzili dyskusje a wyrazy, które wypływały im z ust wywoływały uśmiech na mej twarzy.
I tylko jeden mały minus za to, że czasami można było się pogubić w treści książki, dlatego że często akcja przeskakiwała z czasów współczesnych do bardzo odległych, bo sięgających aż XIX wieku. Nie zawsze od początku wiadomo było o kim będzie dana historia i jak się ma do całości powieści.
Wiem, że owa książka wywołuje sprzeczne odczucia wśród tych co ją czytali. Jedni bardzo chwalą inni wręcz są zniesmaczeni. Dla mnie pierwsze spotkanie z twórczością pani Menzel jest bardzo udane. „Szeptuchę” z czystym sercem zaliczam do grona ulubionych książek.


Książkę przeczytałam w wersji e-book:
Papierowa wersja:
stron: 312
wydawnictwo: MG
rok wydania: 2014

                                                   Moja ocena: 9/10


                      Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:

Rekord 2014” ,”Z półki 2014”, Historia z trupem”,
W 200 książek dookoła świata”, „Z literą w tle”, „Czytamy powieści obyczajowe”
100 książek, które trzeba przeczytać przed śmiercią”, „W prezencie”,
Polacy nie gęsi...”, „Europa da się lubić”, "Od A do Z"


KRYSTYNA MIREK "POJEDYNEK UCZUĆ"


Szczęśliwa kobieta ma być szczupła, spełniona zawodowo, zakochana we wspaniałym mężczyźnie i koniecznie powinna urodzić dziecko, o którym będzie opowiadać, że jest sensem jej życia”

Czy w tym rzeczywiście tkwi sedno szczęścia?
30-letniej Mai początkowo tak się wydawało. Owszem szczupła była, szybko otrzymała pracę sekretarki po ukończeniu handlu zagranicznego, wiodła życie u boku przystojnego Adama, prezesa jednej z krakowskich firm, a do tego mieli co prawda nieplanowanego ale grzecznego i kochanego syna Krzysia. Coś jednak było nie tak, bo Maja zamiast opływać w szczęściu i spokoju, miała żołądek skręcony z nerwów, oczy zamykały jej się ze zmęczenia, towarzyszył jej na co dzień stres i smutek. Dzień zaczynała w biegu i tak też go kończyła. Do tego prześladowały ją niepopłacone rachunki, problem ze znalezieniem opieki dla synka, a także brak perspektyw na zalegalizowanie związku z Adamem. A przecież pragnęła tak niewiele. Odrobinę poczucia bezpieczeństwa, miłości, stabilizacji a nie obojętności i arogancji jaką otrzymywała od partnera. W dodatku wygodny Adaś znudzony namiastką życia rodzinnego wziął pewnego dnia spakował rzeczy i po prostu uciekł, a jakby tego było mało w wyniku nieporozumienia Maja straciła pracę.

Pojedynek uczuć” to powieść realna, taka naturalna, bo opisuje wiele problemów z którymi na co dzień boryka się wiele osób. Wiele kobiet w dzisiejszych czasach ma problem pogodzenia pracy z wychowaniem dziecka. Bo cóż mają zrobić jeśli nie mają u boku mamy lub teściowej do pomocy, a z opiekunkami różnie bywa. Pracować muszą, bo zaciągnięte kredyty trzeba spłacać i oczywiście utrzymać dziecko i siebie. A z drugiej strony zdają sobie sprawę z niedopilnowania i małej ilości czasu, który mogą poświęcić dziecku.
Powieść znakomicie ukazuje realia pracy w wielkich korporacjach, gdzie naburmuszony szef wykrzykuje polecenia i żąda od podwładnych całkowitej dyspozycyjności i oddania się obowiązkom. Z gorączką, kaszlem, ściśniętym żołądkiem ze stresu ledwo żywi pracownicy
poruszają się jak mrówki, pokonując kolejne wyzwania i spełniając zachcianki szefa. Wszystko byleby nie stracić pracy. Niestety w życiu tak bywa, że i ten wielki szef również ma problemy. Może troszkę innego pokroju, ale ma!

Pojedynek uczuć” to piękna powieść obyczajowa, napisana lekkim, prostym ale bardzo przyjemnym językiem. Akcja toczy się szybko i czasami bardzo zaskakuje, co sprawia, że podczas czytania nie sposób się nudzić. Wzbudza szereg różnych emocji od współczucia, wzruszenia poprzez złość, aż do błogiej radości. Zmusza również do wielu przemyśleń związanych z ciągłą walką do jakiej zmusza nas życie. Walką o lepsze jutro, o miłość, przyjaźń, zaufanie, spełnienie marzeń.
Książka, która na bardzo długo zostanie w mojej pamięci, jako jedna z ulubionych, w dodatku napisana przez rodzima pisarkę. Nie wiem dlaczego niektórzy uważają, że nie ma perełek we współczesnej polskiej literaturze. Ot czysty przykład powyższej powieści!!

Papierowa wersja:
stron: 335
wydawnictwo: Feeria
rok wydania: 2013
                                                 Moja ocena: 10/10

           Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:

Klucznik”, „Rekord 2014” ,”Z półki 2014”, Historia z trupem”,
W 200 książek dookoła świata”, „Z literą w tle”, „Czytamy powieści obyczajowe”
100 książek, które trzeba przeczytać przed śmiercią”, „W prezencie”,
Polacy nie gęsi...”, „Europa da się lubić”

środa, 25 czerwca 2014

65. Cztery w jednym, czyli co udało mi się przeczytać przez ostatnie 3 tygodnie.

KATARZYNA KOŁCZEWSKA  "KTO, JAK NIE JA? "

Anna Słabkowska, 52 letnia pani doktor ginekolog pogrążona w nałogu alkoholowym, od ponad pół roku przebywa na urlopie bezpłatnym. Prawie w ogóle nie wychodzi z domu, nie sprząta, nie gotuje. Alkohol i leki, to jedyni jej towarzysze. Anna nie odbiera telefonów, nie otwiera drzwi nawet znajomym, którzy troszczą się o jej stan zdrowia. Pewnego dnia przymuszona przez „natrętną” koleżankę po fachu, umawia się telefonicznie, że spędzi z rodziną z Warszawy święta Bożego Narodzenia. Przyjechać po nią do oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów miejscowości ma siostrzenica Gosia wraz z mężem Pawłem.
Oczywiście Anna zapomina o obietnicy, a z alkoholowego letargu budzi ją natrętny dzwonek telefonu , a następnie okropna wiadomość. Wypadek! Gosia z Pawłem i córeczką
Olą mieli wypadek niedaleko Torunia. „Rozpędzony tir wpadł w poślizg i zmiótł ich z szosy...” Rodzice zmarli, a świat Oli legł w gruzach.

Wszystko co znała i kochała, właśnie przestało istnieć i pozostała tylko pustka”

Najgorsze, że Olą nie miał się kto zaopiekować. Siostra Anny, Magda dostała 
zawału serca a innej rodziny dziewczynka nie miała. Jedynie ciocia Anna...
Owszem Anna od najmłodszych lat zajmowała się młodszym rodzeństwem, ale swoich dzieci nie chciała mieć. Pomagała w polu, obejściu, a później opiekowała się mamą, gdy była chora i tatą, alkoholikiem, tyranem, despotą, który znęcał się nad rodziną. Anna próbowała uciec od trudnej sytuacji panującej w domu. Praca była dla niej ucieczką od wszystkiego, a alkohol z kolei ucieczką od problemów w pracy i sposobem odreagowania na kłopoty życiowe. W końcu Anna postanowiła ukryć się w domu. Nie chciała przyznać się rodzinie i znajomym do nałogu, chociaż większość wiedziała o jej alkoholizmie.

Choroba może zdarzyć się każdemu. Ale nałóg to co innego. Przyznanie się do nałogu
 to przyznanie się do słabości. Doktor Słabkowska nie mogła być słaba”

Przed Anną duże wyzwanie. Powrót do „normalności” i podjęcie się opieki nad trzyletnią
Olusią. Ale jak podjąć się wychowania dziecka, kiedy ma się problemy z samą sobą?

Kto, jak nie ja” dla mnie jest kapitalną powieścią. Pani Katarzyna Kołczewska jest
mistrzynią pióra. A to w dodatku debiut! Nie mogę do niczego się doczepić. Fabuła rewelacyjna. Postać Anny dopracowana w każdym calu. Może czasami denerwująca, ale z drugiej strony taka naturalna, z pełnym bagażem przeżyć. Pięknie opisana jest miłość rodząca się w sercu zamkniętej w sobie, zatwardziałej, a właściwie pogubionej kobiety nie pierwszej młodości, do dziecka, maleńkiej bezbronnej dzieciny, a później krnąbrnej nastolatki. Z tej książki aż kipi od emocji. Trudno oderwać się od czytania. Na każdy kroku kibicowałam Annie, i nie mogłam się doczekać jaki będzie finał powieści. Zachęcam, polecam, namawiam gorąco do przeczytania powyższej książki, a sama mam nadzieję, że niedługo sięgnę po kolejną pozycję autorki.

Książkę przeczytałam w wersji e-book
Wersja papierowa:
stron: 480
wydawnictwo:Prószyński i S-ka
rok wydania:2013

                                                        Moja ocena: 10/10


                  Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:

Klucznik”, „Grunt to okładka”, „Debiuty pisarskie”, Czytamy powieści obyczajowe”, „Rekord 2014”, 100 książek, które trzeba przeczytać przed śmiercią”,”Z półki 2014”
Czytamy opasłe tomiska”, „Polacy nie gęsi...”, Historia z trupem” , W prezencie”, 
„W 200 książek dookoła świata”, "Europa da się lubić"


MARTA  GRZEBUŁA "SZACHOWNICA ŚMIERCI"



Weź mnie za rękę, uchwyć w dłoniach książkę i udaj się wraz ze mną do tego świata, gdzie na szachownicy życia za dnia i nocą rozgrywa się
gra...”

Szpital psychiatryczny. Pacjent xx z mroczną duszą i umysłem znika w niewiadomy sposób.
 Miasteczko Brand Valley. Przy 108 znaleziono ciała dwóch mężczyzn. Dziwna sprawa, gdyż na żadnej z ofiar nie ma ani odrobiny krwi. Ciała wyglądały jakby były zmumifikowane, a w dodatku miały obcięte głowy.
Jedną z ofiar był Lee Brek, agent Departamentu Ochrony, a drugą John Janovic, 40 letni emigrant. Rozwiązaniem sprawy morderstwa zajęli się Karl i Mark, agenci FBI. W trakcie wywiadu dowiedzieli się o dziwnych wydarzeniach, które miały początek odkąd trzech młodych chłopców zdewastowało grób Olafa Brodnickiego, mężczyzny, który większą część swojego życia poświęcił na badanie zjawiska śmierci.

  „Jego przodkowie czcili i uważali, że śmierć jest bogiem. Panem ludzi”

Czy to możliwe, aby działały jakieś siły z zaświatów, czy jak twierdzą rodziny trzech chłopców, że bogaty ród Brodnickich wynajął kogoś, kto mści się za zdewastowany grób.

Na początku, gdy zaczęłam czytać nic kompletnie nie rozumiałam z treści kryminału, ale nie poddawałam się i brnęłam do przodu, tym bardziej, że książkę czytało się bardzo szybko. Z czasem akcja nabrała tempa. Powoli wszystkie wydarzenia stały się wyraziste.
Ginęły kolejne osoby, ale nie było żadnych śladów sprawcy „jakby te bestialskie morderstwa były wynikiem działań ducha”
Niestety mimo iż autorka włożyła kawał pracy w ten kryminał, w którym możemy znaleźć elementy science fiction, jak również wątek miłosny, nie wywarł on na mnie piorunującego
wrażenia. Przeczytałam, odłożyłam, bez większych refleksji. Zaliczyłam kolejną książkę
pasującą do moich blogowych wyzwań.

                                                    


Książkę przeczytałam w wersji e-book
stron:256
wydawnictwo: e-bookowo,pl
rok wydania: 2013

                                                         Moja ocena 5/10

                    Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:

Klucznik”, „Czytamy kryminały” , „Rekord 2014” ,”Z półki 2014” Polacy nie gęsi...”, Historia z trupem”, „W prezencie”, W 200 książek dookoła świata”, „Z literą w tle”, „Pod hasłem”, "Od a do Z"


ANIA GOLĘDZINOWSKA 
"OCALONA  Z PIEKŁA.WYZNANIA BYŁEJ MODELKI"

   

Modlitwa jest jak kropla, powolutku, ale drąży skałę”

Anna Golędzinowska urodziła się 1982 roku w Warszawie, w robotniczej rodzinie. Ojciec Zbigniew często nadużywał alkoholu, matka sfrustrowana, znerwicowana kobieta nie stroniła od przemocy fizycznej wobec swojej córki. Biła ją po twarzy, gdyż nie akceptowała niektórych zachowań małej Ani. Krzyczała na nią, wyzywała, przeklinała.

Miałam taką sobie mamę...i tatę, który był nieco...specyficzny”

Ania bardzo kochała swojego tatę, ponieważ był dobrym człowiekiem. Zagubionym,potrzebującym pomocy, samotnym „szaraczkiem”. Miała do niego ogromny żal, ale po jego śmierci cierpiała bardzo. Wtedy stwierdziła, że był on dla niej kimś bliskim, mimo swoich wad, nałogu. Od tej pory właściwie zaczął się dopiero horror w jej życiu. Kolejni „wujkowie” sprowadzani przez matkę do domu, imprezy, awantury, a nawet próba wykorzystania Ani przez jednego z przyjaciół matki, bieda, brak jedzenia, odzieży, coraz bardziej znerwicowana mama doprowadziły do powolnego staczania się Ani na dno. Kradzieże, seks, narkotyki, ciemna strona życia dla nastolatki stały się czymś normalnym . Marzyła co prawda o lepszej egzystencji, choć do końca nie wiedziała na czym ona miałaby polegać i jakby ją miała osiągnąć.
Kolejne nieprzemyślane decyzje zaprowadziły Anię w 1999 roku aż do Włoch, gdzie miała zostać modelką z pierwszych stron gazet, a stała się „niewolnicą organizacji handlującej kobietami”
Owszem podczas pobytu we Włoszech w jej życiu bywały i lepsze momenty. Nie spotykała tylko na swojej drodze życia okrutnych potworów. Jednak to wszystko nie dawało jej pełni szczęścia. Ciągle czuła ten niedosyt, głód i nie wiedziała z czego on wynika, aż do pewnego momentu...

Historia Ani jest poruszająca już chociażby dlatego, że jest ona oparta na faktach. Czytając ciężko jest uwierzyć, że taka drobna kruszynka tak wiele wycierpiała w swym
 krótkim okresie życia. Jest również bardzo pouczającą pozycją dla młodych,zagubionych, 
osamotnionych nastolatek, często chcących na siłę zaistnieć w świecie modelingu. Jest przestrogą jak łatwo można zostać zmanipulowanym, wykorzystanym przez niby godnych zaufania ludzi, a potem ciężko wyrwać się ze szpon zła, na nowo podnieść się i wyjść na prostą drogę. Powieść napisana jest łatwym językiem, czyta się ją niezmiernie szybko. Pewne fragmenty są dość szczegółowo opisane, poparte przemyśleniami i odczuciami autorki, niektóre niestety Ania lakonicznie potraktowała. Szczególnie te odnośnie nawrócenia, wiary są mało
dopracowane, pobieżne,lapidarne i za to obniżyłam właśnie ogólna notę. Dużo jest wspomnień z dzieciństwa, a ponieważ są to mniej więcej czasy, w których i ja byłam dzieckiem i nastolatką, miło spędzałam czas czytając te fragmenty. Mimo małych niedociągnięć polecam.


                                                             Ania Golędzinowska

Wersja papierowa:
stron: 307
wydawnictwo:Święty Paweł
rok wydania:2012
                                                    Moja ocena: 7/10

              Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:

W prezencie”, „Czytamy powieści obyczajowe”, „Polacy nie gęsi...”, Rekord 2014”, „Z półki 2014”,”Debiuty pisarskie”, „Historia z trupem”, W 200 książek dookoła świata”,
"Europa da się lubić"


SIMON MONTEFIORE  "SASZEŃKA"



Piotrogród 1916 rok. 16 letnia Aleksandra Zeitlin (Saszeńka) kończy kolejny semestr nauki w najlepszej szkole dla dziewcząt, Instytucie dla Dobrze Urodzonych Panien w Smolnym. Uczęszczają tutaj córki arystokratów i bogaczy. Saszeńka pochodzi z żydowskiej rodziny, która jako jedna z niewielu nie została wydalona z terenów Rosji. Jej ojciec „kupiec pierwszej gildii”, właściciel pól naftowych, statków, banków, otrzymał pozwolenie pozostania w Piotrogrodzie. Zbyt wiele korzyści przynosił do kraju, dlatego nie okrzyknięto go szpiegiem niemieckim. Radość Aleksandry z powrotu do domu szybko umyka, gdyż po wyjściu ze szkoły zostaje aresztowana przez żandarmów i zabrana do więzienia Kriesty. Tutaj  oskarżają ją o przynależność do Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej , do której między innymi należą młodzieniec Skriabin zwany Mołotowem, Lenin, który akurat przebywał za granicą, kilku innych mniej znanych wichrzycieli i kółek robotniczych. Taka prężnie działająca garstka bolszewików. Znajomości ojca sprawiają, ze Saszeńka szybko opuszcza więzienie. Nie rezygnuje jednak ze
swojej konspiracyjnej działalności.

Aleksandra była „inna”. Ciekawa świata, zainteresowana historią życia wujka Mendla, który wiele lat spędził w więzieniu, a później na zesłaniu syberyjskim. To właśnie wuj podsunął Saszeńce książki, dzieła Engelsa, Marksa, Lenina. To on sprawił, że była urzeczona ideami marksizmu i dyktatury proletariatu. Stała się kurierem. Działała pod pseudonimem „Lis polarny”. Przenosiła broszury, wiadomości, broń. Była zdegustowana brakiem poszanowania i wyzyskiem ludzi przez panujący system.

Powieść podzielona została na trzy części. Każda z nich opisuje losy Aleksandry toczące się w różnych okresach XX wieku. Jej życie prywatne, zawodowe, przemyślenia, problemy z którymi borykała się na co dzień. Autor perfekcyjnie wplótł fikcyjną postać Saszeńki w prawdziwe wydarzenia historyczne. Do tego dołączył całą plejadę innych, drugoplanowych bohaterów. Częściowo fikcyjnych, częściowo autentycznych, jednakże wszystkich połączonych z losami Aleksandry. Z ogromną ciekawością, a zarazem przerażeniem czytałam o terrorze, który panował w ZSRR za czasów Stalina. Bolszewicy byli jak „fanatycy religijni. Uważali się za członków tajnego zakonu w rodzaju średniowiecznych krzyżowców” Wierzyli, że muszą umrzeć miliony ludzi, aby mógł powstać idealny świat. „Rodzina, miłość, przyjaźń były niczym w porównaniu z ich celem”
W kraju z jednej strony można było dostrzec radość ludzi z nastających zmian, lecz z drugiej strony panował ciągły strach, pilnowanie się na każdym kroku, żeby nie powiedzieć, lub zrobić czegoś, co mogłoby zostać odczytane jako sygnał wrogi przeciwko Stalinowi. Życie pod ciągła presją! Autor oprócz tego, że w bardzo przystępny, ciekawy sposób opisuje wydarzenia historyczne, to jeszcze dodatkowo dodaje mnóstwo realistycznych opisów miejsc bieżących wydarzeń. Czytając o Piotrogrodzie czułam jakbym widziała to miasto na żywo. Plac Św. Izaaka ze lśniącą kopułą, łaźnie z gotyckimi, mahoniowymi ścianami i oknami. Przepych. Kobiety w brylantach, limuzyny, przyjęcia, prostytutki wystrojone w futra , złoto, szkarłat.
 Z drugiej strony okrutna bieda. Fabryki, domy noclegowe dla robotników, zatłoczone tramwaje, głodni, brudni ludzie, zaniedbane dzieci.
Uważam, że „Saszeńka” to arcydzieło. Mimo że początkowo ciężko było mi się przyzwyczaić do stylu autora i treści powieści, jednak po kilkudziesięciu stronach przepadłam. Powieść mnie pochłonęła, zawładnęła mną i tyko czekałam kiedy będę miała wolna chwilę, żeby czytać i czytać...
Szczerze POLECAM!!!

Książkę przeczytałam w wersji e-book:
Papierowa wersja:
stron: 524
wydawnictwo: Magnum
rok wydania: 2011
                                                   Moja ocena:10/10


                  Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:

Klucznik”, „Rekord 2014” ,”Z półki 2014”, Historia z trupem”,
W 200 książek dookoła świata”, „Z literą w tle”, „Czytamy powieści obyczajowe”
100 książek, które trzeba przeczytać przed śmiercią” Czytamy opasłe tomiska”, 
„Grunt to okładka”,"Europa da się lubić", "Od A do Z"




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...