poniedziałek, 30 czerwca 2014

66. Trzy kolejne perełki

PETER   MAY "CZARNY DOM"


Wyspa Lewis położona jest w archipelagu Hebrydów Zewnętrznych. To tutaj dwoje młodych ludzi, po zabawie zakrapianej alkoholem udało się nad morze, do hangaru na łodzie i znalazło zmasakrowane ciało mężczyzny zwisające z belek pod sufitem. Jak się okazuje to było drugie morderstwo w tym stylu. Do pierwszego doszło w Edynburgu, gdzie ofiarą był notariusz John Sievewright. Tym razem morderca zabił miejscowego zawadiakę, kucharza Angusa Macritchego.
Do śledztwa został przydzielony Fin Macleod, policjant, który przebywał na urlopie z powodu śmierci swojego synka Robbiego. Wraz z żoną Moną bardzo przeżyli stratę dziecka. Jednak powrót do pracy i wyjazd na wyspę Lewis, na której spędził lata dzieciństwa i młodości, a w końcu uciekł z powodu tragicznych wydarzeń, były mu na rękę. Chciał uciec od żony, którą obwiniał o śmierć syna, a także „powrócić do miejsca, gdzie życie wydawało się niegdyś proste”
To właśnie na Lewis wraz z ojcem udawał się na codziennie wyprawy nad morze w poszukiwaniu przydatnych rzeczy, które były wyrzucane na brzeg. Znosili do domu drewno, sieci rybackie liny. Matka pracowała w gospodarstwie. Hodowała ziemniaki, rzepę. Te czasy Fin wspominał z rozrzewnieniem, tęskniąc za nimi. Nie mógł się nimi długo cieszyć, gdyż rodzice zginęli, a ona stał się sierotą, gapą, popychadłem. Którym opiekowała się zdziwaczała ciotka i ojciec jego najlepszego przyjaciela.

Akcja książki toczy się dwutorowo. Narratorem w obu przypadkach jest Fin, który z jednej strony wspomina lata swojego dzieciństwa, a z drugiej próbuje rozwiązać zagadkę morderstw. Dokładnie poznajemy jego kolegów, ich zabawy, okres fascynacji Fina do Marsaili. Ponadto mężczyzna wtajemnicza nas w swoje przemyślenia, rozterki, które targały nim w młodzieńczym okresie jego życia.
Książka miała być kryminałem, a okazała się powieścią psychologiczno-obyczajową z wplecionym w treść wątkiem kryminalnym. Autor dużą uwagę poświęcił opisom przyrody. Tajemniczym, a zarazem pięknym szkockim krajobrazom, tworzącym jakby inny świat na kuli ziemskiej, gdzie
„jedyny dźwięk wydawały mewy i morze, a woda uwięziona w kamiennych rozpadlinach była krystalicznie czysta i ciepła od słońca, wypełniona barwnymi skorupiakami przywierającymi uparcie do czarnej skały”

To właśnie z tych okolic, z tej wyspy pochodzi tradycja polowania na głuptaki. Są to coroczne, sierpniowe, 2-tygodniowe wyprawy na skałę An Sgier, która pokryta jest gniazdami ptaków głuptaków i ich piskląt. Ich mięso ma niebywały smak. Odznacza się konsystencją mięsa kaczki, a smakuje jak ryba. Wzdłuż rozpadlin i półek skalnych ptaki maja gniazda. Polujący dzielą się na czteroosobowe grupki. Jeden mężczyzna ma w ręce 2 metrowy kij z metalowymi szczękami na końcu. Chwyta i wyciąga pisklęta z gniazd. Drugi idący z boku trzyma pałkę, którą uderza z całych sił i zabija pisklę. Trzeci maczetą obcina ptaszkom głowy i przekazuje czwartemu, który układa pisklęta na stosy. W drodze powrotnej wszyscy zabierają łupy do jutowych worków. Następnie skubią, patroszą i peklują. Jednym słowem to podsumuję. Potworność!!
Dlaczego to robiono? Dla tradycji, smacznego mięsa, ale głównie z chęci rozgłosu i pychy, bo „ Nikt inny na świecie tego nie robi. Tylko MY”, tak mówią mieszkańcy wyspy Lewis.

Akcja powieści toczy się leniwie, a mimo to książkę czyta się szybko. Nie ma czasu na nudę i zniechęcenia z powodu braku żywo toczących się wydarzeń i zagadek kryminalnych. Urzekający jest styl i język jakim posługuje się autor. Tylko nadmierne używanie wyrazu „Jezus”, które wypływało z ust bohaterów, oraz nieliczne przekleństwa wywoływały u mnie niesmak.

Czarny dom” jest pierwszą częścią trylogii. Pierwszą bardzo udaną, dlatego jeśli uda mi się w przyszłości zakupić kolejne dwa tomy, na pewno je przeczytam.

                                                      
Wyspa Lewis                                                                 



Książkę przeczytałam w wersji e-book:
Papierowa wersja:
stron: 464
wydawnictwo: Albatros
rok wydania: 2014
                                                        Moja ocena: 8/10



                  Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:

Klucznik”, „Rekord 2014” ,”Z półki 2014”, Historia z trupem”,
W 200 książek dookoła świata”, „Z literą w tle”, „Czytamy powieści obyczajowe”
100 książek, które trzeba przeczytać przed śmiercią”
Czytamy opasłe tomiska”, „Grunt to okładka”,  „Czytamy kryminały”, „W prezencie”, „Europa da się lubić”




 IWONA MENZEL "SZEPTUCHA" 


Tajemnicze puszcze, bagna, łąki i pola, a wśród nich rozrzucone urokliwe wioski i kresowe miasteczka, gdzie czas jakby się zatrzymał. Właśnie tutaj we wsi Wianuszki mieszkała szeptucha Oleszczukowa.
Kiedy lekarz nie widział ratunku, a ksiądz nie wiedział jak pomóc, pacjenci zwracali się do Oleszczukowej babcinki, bo była ostatnia deska ratunku. Leczyła modlitwą i naturalnymi sposobami.

Zapach dymu z ziół i szept babci. Pomóż i ocal tego tu sługę Bożego od niemocy, zawiści, zazdrości. Zdejmij z niego choroby, guzy, narośle...”

Oleszczukowa wierzyła, że „Bóg obdarzył ją szczególną łaska” podobnie jak kiedyś jej babkę i matkę.

Narratorem w książce jest Hania Oleszczuk zwana Olesią którą wychowywała babcia, szeptucha . Olesia pomagała babci. Zbierała zioła, łowiła w stawie pijawki. Pewnego dnia dziewczynka podając jednemu z pacjentów kubek zimnej wody poczuła zimny prąd i ujrzała rychłą śmierć pana Iwasiuka. Przerażona opowiedziała o tym babci, która uspokoiła dziewczynkę, że nikt na ziemi nie posiada takiego daru. Jakie zdziwienie a przede wszystkim przerażenie ogarnęło Olesię, gdy Iwasiuk zmarł następnego dnia, w dodatku w okolicznościach, które wcześniej dziewczyna ujrzała w swoich widzeniach. Dodatkowo okazało się, że potrafi odczytywać treść listu trzymając go w ręce, ale w zaklejonej kopercie, lub na podstawie zdjęcia powiedzieć, gdzie znajduje się osoba na nim sfotografowana. Babcia mówiła o niej, że „Pan Bóg ofiarował jej wielki dar, za który powinna być mu wdzięczna”
I rzeczywiście po śmierci babci mogła dzielić się z innymi swoim darem.. W pewny sensie zajęła miejsce babci i próbowała pomóc potrzebującym. Czy dała sobie radę i czy przyniosło jej to sławę i szczęście??

Szeptucha” jest pełną tajemniczości, dziwów, strachów powieścią, przepełnioną legendami i prawdziwymi historiami, które przekazywane były z pokolenia na pokolenie.
Autorka w bardzo realistyczny sposób opisuje podlaską wieś. Mentalność mieszkańców ich prostotę, wścibskość, niechęć do sąsiadów, przepych nowobogackich, a nawet język którym się posługują. Ukazuje dwa oblicza ludzi, którzy z jednej strony wydają się być pobożnymi mieszkańcami, wzywającymi często Matkę Bożą do pomocy, a z drugiej strony wierzącymi w zabobony, obgadującymi wszystkich dookoła,źle życzącymi każdemu komu się lepiej powodzi, przepełnionymi zazdrością.
Olena jako narratorka przedstawia pełna gamę mieszkańców Wianuszek, charakteryzując dokładnie każdą postać z osobna i przedstawiając jej historię rodzinną. Dodatkowo obserwujemy aktualne wydarzenia, w których dziewczyna bierze udział. Jej próby leczenia mieszkańców, problemy z akceptacją w tym środowisku, z racji swoich nadprzyrodzonych umiejętności a także nieustanne poszukiwanie osoby bliskiej sercu, która byłaby dla niej wsparciem i otuchą.
Szczerze mówiąc jestem zauroczona tą nietuzinkową powieścią. Jakże inną od wszystkich, które ostatnio miałam przyjemność przeczytać. Inną ze względu na fabułę, ale również i język, jakim posługuje się autorka. Ciekawy, pełen porównań i wplecionych wyrazów z gwary podlaskiej. Aż miło było czytać dialogi, gdzie mieszkańcy prowadzili dyskusje a wyrazy, które wypływały im z ust wywoływały uśmiech na mej twarzy.
I tylko jeden mały minus za to, że czasami można było się pogubić w treści książki, dlatego że często akcja przeskakiwała z czasów współczesnych do bardzo odległych, bo sięgających aż XIX wieku. Nie zawsze od początku wiadomo było o kim będzie dana historia i jak się ma do całości powieści.
Wiem, że owa książka wywołuje sprzeczne odczucia wśród tych co ją czytali. Jedni bardzo chwalą inni wręcz są zniesmaczeni. Dla mnie pierwsze spotkanie z twórczością pani Menzel jest bardzo udane. „Szeptuchę” z czystym sercem zaliczam do grona ulubionych książek.


Książkę przeczytałam w wersji e-book:
Papierowa wersja:
stron: 312
wydawnictwo: MG
rok wydania: 2014

                                                   Moja ocena: 9/10


                      Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:

Rekord 2014” ,”Z półki 2014”, Historia z trupem”,
W 200 książek dookoła świata”, „Z literą w tle”, „Czytamy powieści obyczajowe”
100 książek, które trzeba przeczytać przed śmiercią”, „W prezencie”,
Polacy nie gęsi...”, „Europa da się lubić”, "Od A do Z"


KRYSTYNA MIREK "POJEDYNEK UCZUĆ"


Szczęśliwa kobieta ma być szczupła, spełniona zawodowo, zakochana we wspaniałym mężczyźnie i koniecznie powinna urodzić dziecko, o którym będzie opowiadać, że jest sensem jej życia”

Czy w tym rzeczywiście tkwi sedno szczęścia?
30-letniej Mai początkowo tak się wydawało. Owszem szczupła była, szybko otrzymała pracę sekretarki po ukończeniu handlu zagranicznego, wiodła życie u boku przystojnego Adama, prezesa jednej z krakowskich firm, a do tego mieli co prawda nieplanowanego ale grzecznego i kochanego syna Krzysia. Coś jednak było nie tak, bo Maja zamiast opływać w szczęściu i spokoju, miała żołądek skręcony z nerwów, oczy zamykały jej się ze zmęczenia, towarzyszył jej na co dzień stres i smutek. Dzień zaczynała w biegu i tak też go kończyła. Do tego prześladowały ją niepopłacone rachunki, problem ze znalezieniem opieki dla synka, a także brak perspektyw na zalegalizowanie związku z Adamem. A przecież pragnęła tak niewiele. Odrobinę poczucia bezpieczeństwa, miłości, stabilizacji a nie obojętności i arogancji jaką otrzymywała od partnera. W dodatku wygodny Adaś znudzony namiastką życia rodzinnego wziął pewnego dnia spakował rzeczy i po prostu uciekł, a jakby tego było mało w wyniku nieporozumienia Maja straciła pracę.

Pojedynek uczuć” to powieść realna, taka naturalna, bo opisuje wiele problemów z którymi na co dzień boryka się wiele osób. Wiele kobiet w dzisiejszych czasach ma problem pogodzenia pracy z wychowaniem dziecka. Bo cóż mają zrobić jeśli nie mają u boku mamy lub teściowej do pomocy, a z opiekunkami różnie bywa. Pracować muszą, bo zaciągnięte kredyty trzeba spłacać i oczywiście utrzymać dziecko i siebie. A z drugiej strony zdają sobie sprawę z niedopilnowania i małej ilości czasu, który mogą poświęcić dziecku.
Powieść znakomicie ukazuje realia pracy w wielkich korporacjach, gdzie naburmuszony szef wykrzykuje polecenia i żąda od podwładnych całkowitej dyspozycyjności i oddania się obowiązkom. Z gorączką, kaszlem, ściśniętym żołądkiem ze stresu ledwo żywi pracownicy
poruszają się jak mrówki, pokonując kolejne wyzwania i spełniając zachcianki szefa. Wszystko byleby nie stracić pracy. Niestety w życiu tak bywa, że i ten wielki szef również ma problemy. Może troszkę innego pokroju, ale ma!

Pojedynek uczuć” to piękna powieść obyczajowa, napisana lekkim, prostym ale bardzo przyjemnym językiem. Akcja toczy się szybko i czasami bardzo zaskakuje, co sprawia, że podczas czytania nie sposób się nudzić. Wzbudza szereg różnych emocji od współczucia, wzruszenia poprzez złość, aż do błogiej radości. Zmusza również do wielu przemyśleń związanych z ciągłą walką do jakiej zmusza nas życie. Walką o lepsze jutro, o miłość, przyjaźń, zaufanie, spełnienie marzeń.
Książka, która na bardzo długo zostanie w mojej pamięci, jako jedna z ulubionych, w dodatku napisana przez rodzima pisarkę. Nie wiem dlaczego niektórzy uważają, że nie ma perełek we współczesnej polskiej literaturze. Ot czysty przykład powyższej powieści!!

Papierowa wersja:
stron: 335
wydawnictwo: Feeria
rok wydania: 2013
                                                 Moja ocena: 10/10

           Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:

Klucznik”, „Rekord 2014” ,”Z półki 2014”, Historia z trupem”,
W 200 książek dookoła świata”, „Z literą w tle”, „Czytamy powieści obyczajowe”
100 książek, które trzeba przeczytać przed śmiercią”, „W prezencie”,
Polacy nie gęsi...”, „Europa da się lubić”

20 komentarzy:

  1. Czarny dom zainteresował mnie najbardziej, chociaż opis okrucieństwa wobec bezbronnych ptaków mną wstrząsnął. Nie wiem czy dam radę przeczytać książkę, jeśli więcej w niej takich rzeczy. Opisy maltretowania ludzkiego ciała nie robią na mnie aż takiego wrażenia, ale potworność wobec zwierząt zawsze mnie rusza.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkie trzy książki muszę przeczytać. "Czarny dom" mam na oku od czasu jego premiery i nie przeszkadza mi, że to wątek społeczno-obyczajowy dominuje,. nie wiem tylko jak przeżyję opisy znęcania się nad ptakami. "Szeptucha" - takie magiczne książki uwielbiam, więc to mój obowiązkowy repertuar, a "Pojedynek uczuć" wydaje mi się taką babską lekturą, zresztą czytałam tego wydawnictwa dwie książki Gargaś, które bardzo mi się podobały, dlatego wierzę, że i ta spełni moje oczekiwania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba zdecyduję się na "Czarny dom", bo nie lubię typowych kryminałów, ale po powieści psychologiczno-obyczajowe z wątkiem kryminalnym chętnie sięgam. Opis szkockiej przyrody - piękny! Liczę na dużą ilość takich opisów :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O "Czarnym domie" nie słyszałam do tej pory, muszę się mu bliżej przyjrzeć. Dwie pozostałe również z chęcią bym przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Szeptuchę" i "Pojedynek uczuć" ostatnio przeczytałam i bardzo mi się podobały:)
    O "Czarnym domu" pierwszy raz słyszę. Książka w moim guście, jednak to kolejna trylogia, a ja już mam rozpoczętych tyle tych trylogii, że i tak nie wiem czy uda mi się wszystkie zakończyć:)

    Co do "Pojedynku uczuć", to jest to kolejna powieść Krystyny Mirek, jaką miałam okazję przeczytać i jestem zachwycona tą autorką:) Nie mogę się doczekać, aż sięgnę po "Drogę do marzeń", którą mam już na półce.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwszej książki nie znam, za to dwie następne tak, i obie wspominam miło, zwłaszcza "Szeptucha" idealnie wpasowała się w mój gust:) Cieszę się, że Tobie też się podobały:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znam pierwszej i ostatniej, za to Szeptucha czeka w kolejce i wiem,że na pewno mi się spodoba tylko nie wiem kiedy w końcu przyjdzie na nią czas:) Aguś widzę,że piszesz recenzje w pigułce :)) dobry pomysł:)

    OdpowiedzUsuń
  8. "Szeptucha" już na mojej półce. Mam nadzieję, że się nie zawiodę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja chcę przeczytać wszystkie i to bardzo, bardzo, bardzo :), ale najbardziej "Czarny dom" ( nie słyszałam wcześniej o tej książce).

    OdpowiedzUsuń
  10. "Czarny dom" zapowiada się ciekawie, chociaż wolałabym trochę więcej kryminału w kryminale;)
    Po "Szeptuchę" raczej nie sięgnę, tak samo po "Pojedynek uczuć".

    OdpowiedzUsuń
  11. Zaciekawiła mnie książka ,,Czarny dom", nie słyszałam do tej pory o tej pozycji. O ,,Pojedynku uczuć" już słyszałam i także mam chęć ją przeczytać. ,,Szeptucha" jakoś w ogóle mnie nie przekonuje.

    OdpowiedzUsuń
  12. och, jak chciałabym przeczytać "SZeptuchę". Mam nadzieję,że uda mi się ją dorwać w swoje łapki.

    OdpowiedzUsuń
  13. Mnie też bardzo podobała się "Szeptucha" :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Wszystkie trzy z chęcią bym przeczytała. A najbardziej intryguje mnie ta pierwsza, tym bardziej, że to trylogia... :)

    OdpowiedzUsuń
  15. ,,Szeptuchę,, przeczytam jak zobaczę na półce w bibliotece:)

    OdpowiedzUsuń
  16. "Pojedynek uczuć" już czeka w kolejce. Pierwsza czytana przeze mnie powieść Krystyny Mirek "Miłość z jasnego nieba" bardzo mi się podobała, więc myślę, że i na "Pojedynku" się nie zawiodę :)

    OdpowiedzUsuń
  17. w pełni zgadzam się z oceną "Czarnego domu" :)

    OdpowiedzUsuń
  18. całkiem przyjemna pozycja, dobrze mi się ją czytało

    OdpowiedzUsuń
  19. Zainteresowała mnie ksiązka Czarny dom

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...