Magdalena
Bryja jest kobietą młodego pokolenia. Z wykształcenia technik
ekonomista, z
zamiłowania pisarka. Swój pierwszy tekst napisała w wieku 12-lat.
Niestety nie przypadł
on nikomu do gustu. Obdarzona wieloma zainteresowaniami, mająca
wiele marzeń,
kroczy dzielnie przez życie i dąży uparcie do celu. Efektem tego
jest napisana przez
nią w 2012 roku powieść„Martwe dusze”
„Wielowątkowa,
kontrowersyjna historia ludzi, których łączą nie tylko praca czy
relacje emocjonalne, ale i tajemnice, których nikt nigdy nie
powinien poznać. Dramatyczne koleje losu zbliżają ich do siebie
tak bardzo, że przekraczają granice moralność, prawa i
człowieczeństwa „
Gizela
Browska, z pozoru zwykła 30-letnia dziewczyna. Szczupła,
wysportowana, swym wyglądem bardziej przypominała chłopaka niż
kobietę. Do Kielc przybyła w poszukiwaniu swojej nowej drogi
życiowej. Znalazła pracę w siłowni, najpierw jako sprzątaczka,
a z czasem awansowała na trenerkę, prowadzącą również zajęcia w
prywatnych domach klientów siłowni.
Robert
Bierzyński, właściciel siłowni. Mięśniak, brutal, uwikłany w
ciemne interesy, egotyk, momentami socjopata.
Marcin
Hagnowski, policjant zawzięcie pnący się po szczeblach kariery.
Obecnie zastępca naczelnika wydziału kryminalnego. Kolega Roberta,
przyjaciel Gizeli. To On był głównie
wsparciem dla dziewczyny. W pewien sposób wykreował jej nowy
wizerunek. Przy
nim stała się mniej wulgarna, bardziej odpowiedzialna. Pomógł
walczyć Gizeli z nagromadzonym w niej strachem.
Postanowiłam,
że nie będę zdradzała więcej faktów dotyczących treści. W
powyższej powieści wszystkie wątki są tak spójnie ze sobą
połączone, że miałabym problem w jaki sposób opisać wszystko,
żeby nie odkryć całkowicie fabuły książki i nie odebrać Wam
przyjemności jej przeczytania.
Książka
nie należy do łatwych pozycji. Po przeczytaniu kilkudziesięciu
pierwszych stron
chciałam
odłożyć ją na bok. Byłam zgorszona, zszokowana, oburzona, aż
słów mi brakuje co czułam, mimo że nie zaliczam się do osób
pruderyjnych. Ponieważ przebywałam akurat w podróży i nie wzięłam
nic innego do czytania, stwierdziłam, że jak nie chcę się nudzić
przez następne kilka godzin to muszę dalej ją czytać. Mój mąż,
który jechał ze mną zauważył moje zawahanie, więc pobieżnie
wyjaśniłam mu o co chodzi (streściłam to, co do tej pory
przeczytałam). Był zbulwersowany tym co usłyszał!
Jakże
ogromne było jego zdziwienie , gdy kilka godzin później kończyłam
już czytać
„Martwe
dusze”. Wiedziałam, że nie wytrzyma i skomentuje ten fakt. Między
nami doszło do głośnej wymiany zdań, a raczej do monologu ze
strony mojego męża na temat tego jakie ohydne książki czytam i dlaczego to robię.
Stwierdziłam, że i tak męża nie przekrzyczę, i nie wyjaśnię
swoich odczuć po zapoznaniu się z całą treścią książki, a że
jestem porywcza, otworzyłam okno podczas jazdy i tak owa książka
wylądowała w rowie niemieckiej autostrady. Takiego obrotu sprawy
mój mąż nie przewidział. Był w szoku!!! Na szczęście zatrzymał
auto( czego nie wolno robić na autostradzie) i ruszył na ratunek
poszkodowanej książce. Więcej na jej temat nie dyskutowaliśmy,
zresztą uważam, że najpierw trzeba przeczytać dana pozycję, żeby
później na jej temat dyskutować.
A
czemu mój małżonek był taki zbulwersowany??
Ponieważ
w książce jest mnóstwo wulgaryzmów, brutalnych scen erotycznych,
scen pełnych przemocy. Nie jest ona napisana w sposób estetyczny.
Mamy
troje młodych ludzi, którzy wydają się na pierwszy rzut oka
mocnymi jednostkami,
ale
po bliższym ich poznaniu wyczuwamy jak bardzo są słabi, zagubieni
i uzależnieni od siebie. Nie potrafią w pojedynkę normalnie
funkcjonować, szczególnie Gizela i Marcin. Co ich do siebie tak
przyciąga? Przeszłość!! Każdy z nich miał straszne dzieciństwo,
które zostawiło po sobie ogromne ślady w ich psychice . Nie
potrafią wymazać faktów i przeżyć z przeszłości ze swojej
pamięci. Potrafią tylko wzajemnie wspierać się w cierpieniu, ale
i również dalej się ranić.
„Przeszłość
wpłynęła na to jacy są teraz, przeszłość uwarunkowała,
zbudowała chorą teraźniejszość”
Może
rzeczywiście w pewnych momentach denerwowało mnie to, że Gizela
jest taką rozwiązłą dziewczyną. Liczył się dla niej tylko
seks i alkohol. Wszystko w dużych ilościach. Nie wierzę, że taka
dziewczyna, mimo swoich ciężkich przeżyć nie miałaby innych
zainteresowań, potrzeb...Wątpię, żeby w naszym rzeczywistym
świecie, na każdym kroku czaił się facet chętny na igraszki z
Gizelą, o Ona nie odmawiałaby nikomu. Nawet owrzodzonemu narkomanowi.Jednak
z drugiej strony myślę, że przedstawienie Gizeli w ten sposób
przez autorkę było celowe. Chciała pokazać ją z jak najgorszej
strony, żeby nami wstrząsnąć i ukazać ten tragizm poszkodowanej
w dzieciństwie dziewczyny. To jak brak miłości i pomocy
rodzicielskiej może przekształcić kobietę w dziwoląga. Rozumiem
to i doceniam. I dlatego muszę napisać, że książka zrobiła na
mnie ogromne wrażenie i cieszę się, że nie przestałam jej
czytać. Przez ten incydent na autostradzie książka stała się
dla mnie jeszcze bardziej cenna i na pewno nigdy o niej nie zapomnę.
Komu
polecam jej przeczytanie??
Trudne
pytanie.
Może
wszystkim czytelnikom, którzy lubią zagłębiać się w psychikę
postaci wykreowanych przez pisarza, ludziom o mocnych nerwach, nie
pruderyjnym. Tym, którzy po przeczytaniu tego co wyżej napisałam
, uznają, że są jednak w stanie przebrnąć przez treść tak
kontrowersyjnej książki.
Okładka:
miękka
Ilość
stron: 371
Wydawnictwo:
Replika
Rok
wydania: 2013
Moja
ocena: 8,5/10
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
„Z
literą w tle”, „Pierwsze słyszę”, „Czytamy i polecamy”
„Polacy nie gęsi, czyli czytajmy polską literaturę”