„Anioły to duchy, ale są aniołami nie tylko
dlatego, że są duchami. Stają się aniołami kiedy zostają posłani”
Margot nie pamiętała
dokładnie okoliczności swojej śmierci. Dlaczego w kwiecie wieku nagle
zakończyła żywot. Ktoś ją zamordował!? Ale kto, wszak wrogów nie miała!?
W dodatku nie rozumiała co się z nią dzieje. Ujrzała
małe jeziorko, drzewa cyprysowe, wijącą się drogę w oddali i postać kobiety,
która powiedziała jej, że umarła i ma poznać Ruth, po czym wepchnęła ją do
jeziorka. Trach! Margot, a właściwie już Ruth wylądowała w Belfaście, w
Irlandii Północnej, w obskórnym budynku, gdzie drzwi do mieszkań pomalowane
były na czarno, a na korytarzu leżał mężczyzna w stanie nietrzeźwym. W oddali
słychać było krzyki kobiety, jak się okazało rodzącej kobiety. Ruth była
zmuszona przyjąć poród, od prawie nieprzytomnej Zoli Delacroix, która nota bene
okazała się być jej matką, a więc tak naprawdę był świadkiem i pomocą we własnych
narodzinach.
O co w tym wszystkim
chodzi?
O to, że Margot również została posłana. Wróciła jako
Ruth, do samej siebie. Została własnym Aniołem Stróżem „klasztornym skrybą
spisującym biografię żalu, płaczącym we wspomnieniach” Musiała od
nowa przejść swoje życie, jako
„cichy świadek”
Jakie zadania miała do spełnienia? Przede wszystkim chronić
Margot przed złymi decyzjami i wydarzeniami, być świadkiem wszystkiego co robi
i czuje. Miała nieustannie obserwować, chronić, rejestrować i przede wszystkim
kochać swoją podopieczną. Nie wolno jej
jednak było zmieniać, wpływać, kontrolować życia, które miało toczyć się swoim
własnym torem. Trudno pojąć to wszystko. Dla Ruth było to także wielkie
wyzwanie, tym bardziej, że znała swoje wcześniejsze poczynania, więc miała
ochotę tym mniej pozytywnym zmienić
bieg.
Czy całe to zajście
miało być karą, czy forma czyśćca, tego Ruth nie wiedziała, ale postanowiła
, że stanie na głowie
i będzie próbowała, aby życie Margot było choć troszkę bardziej poukładane.
Żeby dziewczyna nie
marnowała swoich życiowych szans, które wcześniej często uciekały jej sprzed
nosa. Jak tego miała dokonać skoro nie wolno było ingerować w życie
podopiecznego? Czy znalazła na to jakieś rozwiązanie?
Ruth towarzyszyła
przez kolejne lata Margot, którą
nazywano„dzikim koniem” ponieważ miała trudny charakter. Była kłótliwa,
zadziorna, lubiła sobie dogadzać, nie liczyła się z uczuciami innych
osób. Zachowywała się
często lekkomyślnie. Życie nauczyło ją, że zaangażowanie oznacza ból, a wszystko
na czym jej zależy szybko traci, więc po co postępować wedle jakichś zasad.
Cierpiała z powodu
braku miłości, braku mamy. Tęskniła za nią bardzo. Nie umiała odnaleźć się w rzeczywistości. Trzymała się od innych z
daleka, a jeżeli nawiązywała już z kimś kontakt, to zazwyczaj byli to
niewłaściwi ludzie z patologicznego środowiska. Trudnym zadaniem dla Ruth było
upilnowanie tak dzikiej i krnąbrnej osóbki. Ciężko było jej również przyglądać
się błędom, które właściwie to ona w życiu popełniła. Cóż z tego, że teraz była
inna. Dojrzała, umiejąca odróżnić dobro od zła, wstydząca się kłamstwa i
oszustwa. Było już za późno...
Narratorem w powieści
jest Ruth, która obserwując Margot wtrąca swoje przemyślenia dotyczące tego co
się dzieje na bieżąco, a także spotyka się z aniołami innych ludzi i
...demonami. „Demony urządziły się wśród nas jak szczury” To one
spiskują, knują, byleby tylko namieszać, rozprzestrzeniać zło i nienawiść, a my
jesteśmy świadkami nieustannie toczącej się
walki dobra ze złem. Walki o dobry byt człowieka, a także ochronę przed
krzywdą i chorobami.
„Zawsze przy mnie
stój” jest niezwykłą książką. Trudną, wzruszającą powieścią, przepełnioną
smutkiem i wieloma momentami, które zmuszają nas do refleksji. Czasami
wywołującą zdziwienie, niedowierzanie, czasami mało wiarygodną, wręcz
absurdalną.
Absurdalna dla mnie była scena, gdy trzyletnia Margot, porzucona na drodze mogła
samo dotrzeć do Domu dziecka i zastukać
ciężką kołatką znajdującą się przy drzwiach ogromnej bramy. A skąd niby ona
miała wiedzieć, że tak trzeba zrobić? Poza tym jak takie dziecko, bez
dokumentów, mogło być przyjęte jako nowy podopieczny placówki.
Na szczęście takich momentów w książce jest niewiele i nie
psują one całości wspaniałej fabuły.
Na uwagę zasługuje
również profesjonalny język jakim operuje autorka w powieści, a także
niesamowita szata graficzna, chociaż z tego co pamiętam Margot miała jasne
włosy, a na okładce jest brunetka.
Myślę, że owa powieść ma naprawdę niewiele mankamentów, a
niesie ze sobą ogromne przesłanie, dlatego uważam, że warto znaleźć czas na jej
przeczytanie. A mnie odkąd ją skończyłam
nurtuje szereg pytań. Ciekawa jestem przede wszystkim jak mój anioł ma
na imię i czy czasami nie ma mnie już dosyć?
Książkę przeczytałam w wersji e-book
Papierowa wersja:
stron: 320
wydawnictwo: Otwarte
rok wydania: 2012
Moja
ocena 8/10
Książkę
przeczytałam w ramach wyzwań:
„Grunt to okładka”,
„W prezencie”, „Czytamy powieści obyczajowe”, Pod hasłem”,
„100 książek, które
trzeba przeczytać przed śmiercią”, „Rekord 2014”, „Z półki 2014,
„Historia z trupem”,
„Z literą w tle”, „W 200 książek dookoła świata”, „Klucznik”