Przemoc psychiczna w rodzinie jest
trudna do udowodnienia, gdyż nie widać bezpośrednio śladów molestowania psychicznego. Siniaki,
złamania od razu rzucają się w oczy, ale w jaki sposób udowodnić kiedy jest
się poniżanym, zastraszanym, kiedy partner grozi i krzyczy?
Najczęściej przemocy domowej ulegają kobiety i dzieci, które nie zdają sobie sprawy, że zachowanie się
współmałżonka, taty jest patologiczne. Często winią siebie twierdząc,
ze sprowokowały partnera, ojca do takiej, a nie innej reakcji.
1971 rok, Maja przyjechała z
rodzinnych Kielc do Krakowa, żeby studiować geografię na
Uniwersytecie Jagiellońskim. Cieszyła się, że nareszcie wyrwała
się spod oka często niezadowolonej z niej mamy. W niedługim czasie
poznała kolegę swojego brata Pawła, Edwarda. Starszego kilka lat od niej pasjonata
teatru i poezji, ekonomistę z zawodu.
„To cudownie być kochaną,
uwielbianą, stać się dla kogoś tą jedna jedyną”
Maja czuła się przy Edwardzie
wyjątkowo. Imponowało jej to, że jest starszy od niej, usługuje
jej na każdym kroku. Czuła się przy nim
wyjątkowo.
„Zakochała się w jego miłości”
Wkrótce okazało
się, że dziewczyna jest w ciąży. Młodzi pobrali się, ale
mieszkali osobno. Ona w akademiku,on wynajmował pokój od starszej
pani. Pewnego dnia Majka chcąc zrobić niespodziankę mężowi
wybrała się do niego w odwiedziny. To co zobaczyła przeraziło ją.
Bałagan to mało powiedziane i nie najgorsze w tej sytuacji.
Najgorsza była mina Edwarda, złość i pioruny bijące z oczu,
które miały trafić i uśmiercić właścicielkę mieszkania za
karę, że śmiała wpuścić dziewczynę do środka. Maja
przestraszyła się nowego oblicza małżonka. Takiego go nie znała
i nie chciała znać. Niestety zlekceważyła ostrzeżenie, a może
po prostu bała się na tym etapie powiedzieć, że nie tego
oczekiwała i chce rozwodu. Wszak któż z nas podjąłby decyzję o
rozwodzie w krótkim terminie po ślubie.
Jak szybko miłość
może przerodzić się w nienawiść?
U Mai ten proces
narastał z dnia na dzień. Codziennie jej czyste, kochające serce
zasłaniała kolejna
łatka goryczy,
nienawiści, żalu, bólu. Czuła się jak szmaciana lalka. Edward
zawsze podejmował za nią decyzje, systematycznie wprowadzał chaos
w jej głowie, wbijał poczucie winy. Upokarzał ją na każdym
kroku. W domu nazywał ją „pasożytem”, przy znajomych „stara”,
a przy rodzinie „Majeczką” Działał podstępnie. Wszyscy
myśleli, że jest kochającym, miłym, opiekuńczym mężem, a nie
wulgarnym, przebiegłym chamem, wręcz psychopatą.
„Przekleństwa wylatywały mu z
przepełnionego gardła ustami, jak u normalnych ludzi
kamienie kałowe odbytem”
Maja
nie znosiła przekleństw. To był najgorszy bat dla jej duszy,
największa kara, a dla Edwarda
„przeklinanie stanowiło funkcje
fizjologiczną”, a w
późniejszym czasie jedną z metod dręczenia
bohaterki.
Maja wstydziła się przyznać do tego z jakim tyranem i prymitywem
się związała.
Wciąż
udawała zadowoloną przed teściami, twierdząc, że ich syn jest
dobry mężem, przed koleżankami, że ma wsparcie i dobre życie u
boku kochanego faceta. Wstydziła się przed mamą. Bała się, że
mama zarzuci jej nieudacznictwo i powie, że to jej wina, że
małżeństwo jej się nie układa. Wstydziła się przed sąsiadami,
koleżankami z pracy, przyjaciółmi. Wciąż ukrywała prawdę, ale
również zło, które jej wyrządzał „ukrywała je
głęboko, najgłębiej jak mogła”
Lęk towarzyszył
jej na okrągło, lęk o swoje życie i życie dzieci. Żołądek
podchodził do gardła, sztywniało całe ciało, serce
kołatało,kolana drżały, dłonie miała mokre od potu. Jak można
w takim stanie normalnie funkcjonować??!
„Żona
psychopaty” to powieść, która toczy się dwutorowo. Główne
wątki przebiegają w latach 70-tych i 80-tych, i opowiadają o losach
małżeństwa Mai i Edwarda. Przeplatane są krótkimi
rozdziałami, w których Maja jest już babcią, cieszy się i
obdarza miłością swoje wnuczęta. Czasami jeszcze zapada w chwilę
odrętwienia i przypomina sobie trudne momenty z przeszłości, które
przynosiły jej tylko ból i upokorzenie.
„Żona
psychopaty” jest bardzo wzruszającą powieścią. Przynosi ze sobą
dużo cierpienia, bólu i rodzi wiele pytań. Ja można być takim
człowiekiem, jakim był Edward? Jak można funkcjonować
przy takim
potworze i nie oszaleć? Ile trzeba mieć w sobie odwagi i chęci
życia, żeby pokonywać kolejne dni u boku potwora!
Czytając tę
powieść miałam ciarki na plecach i nie mogłam wyjść ze
zdziwienia ile jeszcze można mieć pomysłów na dręczenie drugiego
człowieka. Jak można czerpać radość i szczęście sprawiając
ból drugiej, w dodatku bliskiej osobie. Dzisiaj mija trzeci dzień
odkąd skończyłam tę lekturę, a ja nadal myślę o Mai, i o tym
co przeżyła. Wiem, że akurat ona jest postacią fikcyjną, ale
spójrzmy prawdzie w oczy, jest wiele kobiet we współczesnym
świecie, które przechodzą podobną, jak nie jeszcze gorszą
gehennę. Kobiet, które milczą, ale wzrokiem szukają pomocy.
Dlatego miejmy oczy otwarte i obserwujmy co dzieje się wokół
nas...
Książkę
przeczytałam w wersji e-book
Wersja
papierowa
Stron:
374
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Rok
wydania: 2013
Moja ocena: 8/10
Książkę
przeczytałam w ramach wyzwań:
„Grunt
to okładka”, „Z literą w tle”, „Klucznik”, „Polacy nie
gęsi”, „W prezencie”,
„Czytamy powieści
obyczajowe”, „100 książek, które trzeba przeczytać przed
śmiercią”,
„Z półki 2014”, „Rekord
2014”