Większość ludzi spędza życie w
pogoni za sukcesem, sławą, bogactwem. Wyobrażają sobie, że
osiągnąwszy sukces, osiągną satysfakcję, zadowolenie z tego co zdobyli, statusu społecznego, majątku, czyli ogólnie z życia.
Myślą, że w parze z tym zadowoleniem przyjdzie i zadomowi się w
nich trwałe szczęście. Niestety jest to błędne myślenie. Można
osiągnąć zadowolenie bez pogoni za sukcesem, jak również można
osiągnąć sukces i nigdy nie być szczęśliwym...
Michael Cunningham w swojej powieści
„Z ciała i z duszy” przedstawia nam dzieje rodziny Stassos. Constantine Stassos jest greckim imigrantem. Przybył w latach 40-tych XX wieku do Stanów
Zjednoczonych, w celu poszukiwania pracy, która umożliwiłaby mu
lepsze życie. Wraz z żoną Mary Cuccio, Włoszką z pochodzenia,
próbował ułożyć sobie rodzinne życie. Początkowe trudności z
pracą szybko odeszły w zapomnienie. Con poznał rodaka Kazanzakisa
i z nim rozkręcił biznes budowlany. We dwoje stanowili niesamowity
duet. Kazanzakis miał doskonałe wyczucie ludzkich pragnień, a Con
znał się na tym jak obniżyć koszty budowy. Pieniądze zaczęły
napływać na jego konto w przyspieszonym tempie.
Mary rozkwitała, kupując sobie coraz
to nowsze ubrania. Dzieci, Billy, Susan i Zoe, mieli wszystko to,
czego pragnęli. Patrząc z boku wydawałoby się, że niczego im nie
brakuje, że byli najszczęśliwszą rodziną na świecie. Niestety
prawda była zupełnie inna.
Con tęsknił. Tęsknił nieubłagalnie
za swoją dawną żoną. Tą energiczną, tajemniczą dziewczyną,
która „łączyła zdrowy rozsądek z czysto kobiecym
optymizmem” Kobietą, która nie wytykała mu na każdym
kroku jego wad. Tą opanowaną, bystrą Mary sprzed kilkunastu lat.
Con pragnął. Pragnął „odczuwać
szczęście w sposób ciągły, nieprzerwany, godzina po godzinie, a
nie w postaci gwałtownych przypływów, które dopadały go
nieoczekiwanie, zazwyczaj wtedy, gdy był sam”
Po powrocie do domu jego szczęście umykało w czeluść
zapomnienia, a w jego miejscu pojawiała się tęsknota, pragnienia,
smutek i złość...
Nie znosił momentu, gdy zmęczony
powracał do domu, a Mary nie wykazywała ani odrobiny zainteresowania jego osobą. Nie poświęcała mu nawet kilku minut
na rozmowę. Była zawsze czymś zajęta. Planowaniem zakupów na
jutrzejszy dzień, sprawdzaniem czego jeszcze brakuje im w domu. Ot
takimi banalnymi, błahymi sprawami, które mogła wykonać później. Constantin chciał, żeby Mary okazała
choć troszkę wdzięczności za jego trud, jaki włożył w
osiągnięcie tego co mieli. Chciał, żeby dzieci były dumne z
tego, jakiego mają zaradnego ojca. Tymczasem dzieci, a
szczególnie najstarszy syn Billy, nie okazywały mu w ogóle
szacunku, nie mówiąc już o miłości. A Con tak pragnął, żeby
go kochali...
„Poruszające studium ludzkich
namiętności” te słowa widnieją na zewnętrznej obwolucie
książki. Tylko cztery i aż cztery. Jakie niesamowite, jakie
wymowne. „Z ciała i duszy”to doskonała, fascynująca powieść.
Książka naszpikowana jest masą problemów. Czytając ją mamy
wrażenie, że jest to niemożliwe, żeby wszystkie mogły dotyczyć
jednej, pospolitej rodziny. W treści przewija się kwestia
kleptomanii, na którą choruje Mary, kwestia przemocy w rodzinie, homoseksualizmu,
transwestytyzmu, zakażenia wirusem HIV, rozwodów, śmierci
najbliższych w rodzinie, a nawet kryzysu finansowego, który panował
w latach 90-tych w Stanach Zjednoczonych. Sami widzicie, że czasu
na nudę podczas czytania nie znajdziecie. Z każdą kolejna stroną
będziecie zaskoczeni tym, co jeszcze autor jest w stanie wymyślić,
żeby zaskoczyć czytelnika. Ponadto Michael Cunningham w niesamowity
sposób rozkłada każdą z postaci na czynniki pierwsze. Mamy
dokładnie ukazany portret psychologiczny każdego z członków
rodziny Stassos. Czujemy jakbyśmy po kolei wkradali się w
najciemniejsze zakątki umysłu kolejnych bohaterów i poznawali ich
mroczne, skrzętnie ukrywane sekrety.
„Z ciała i z duszy” jest książką
napisaną estetycznym językiem. Zawiera mnóstwo porównań,
metafor. Podzielona jest na trzy główne działy. W każdym dziale
mamy krótkie rozdziały, opatrzone datą, a dokładniej rokiem, w
którym akurat toczy się akcja. Początkowo opisywana jest cała
rodzina. Później każdy rozdział, to skrót tego co wydarzyło się
w życiu dzieci państwa Stassos.
Nie jest to powieść dla
każdego. Na pewno nie dla tych, którzy oczekują, że będzie to
książka lekka, łatwa i przyjemna, którą można przeczytać w
jeden wieczór. O nie! Jest to książka, którą czytając powoli
smakujemy i rozkoszujemy się jej treścią. Poznajemy powoli życie
każdego z członków rodziny. Ich charaktery, osobowość, które
kształtują się pod wpływem kolejnych wydarzeń . Ich wady i
zalety.
Musimy przyzwyczaić się do ogromu
emocji , które wręcz kipią i wylewają się z treści. Kiedy już
to zrobimy, nie będziemy mogli oderwać się od lektury. Wtedy
książka, która początkowo wyda się Wam nudna, stanie się bardzo
emocjonującą lekturą.
Okładka:
miękka
Ilość
stron: 523
Wydawnictwo:
Salamandra
Rok
wydania: 2004
Moja
ocena: 7,5/10
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
„Czytamy
i polecamy”, „Pierwsze słyszę”,
„Czytamy
powieści obyczajowe”
Niestety nie słyszałam o tym tytule, ale wydaje się być interesujący :)Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDotąd nie znałam tej książki, ale zapowiada się bardzo ciekawie. Przekonały mnie szczegółowe portrety psychologiczne bohaterów, dzięki temu lektura na pewno nie nudzi i pozwala czytelnikowi lepiej zrozumieć emocje i zachowania postaci. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą. Ja również bardzo lubię, kiedy autor tak dokładnie analizuje swoich bohaterów i stwarza ich dokładne portrety psychologiczne. Książka jest wtedy naprawdę wartościowa:)
UsuńPozdrawiam:)
Zachęciłaś mnie. Jeśli będę miała możliwość to sięgnę. Lubię książki które dają do myślenia i nie wykładają zawartości od razu na stół. Wolę sama stopniować napięcie i rozwiązywać problemy razem z bohaterami.
OdpowiedzUsuńCiesze się Kasiu i zgadzam się w 100% z Twoją opinią:)
UsuńLubię, gdy pisarz dodaje głębi psychologicznej postaciom oraz analizuje relacje w rodzinie, tak więc zastanowię się nad tą pozycją :)
OdpowiedzUsuńOjej, ile problemów. Aż strach pomyśleć ze dotknęły jedną rodzinę. Bardzo mnie zachęciłaś do przeczytania tej książki.
OdpowiedzUsuńRaczej to mało prawdopodobne, żeby w jednej rodzinie skumulowało się aż tyle problemów. Rozumiem, że autor chciał w jednej powieści ukazać nam wszystkie problemy nękające ludzi zamieszkujących Stany, na przełomie kilkudziesięciu lat. W inny sposób byłoby mu ciężko, żeby to tak wspaniale nam przedstawić. Nie dostrzeglibyśmy tych wszystkich ważnych kwestii, gdyby nie to, że skumulował je na kilku postaciach:)
UsuńKiedyś zaczynałam inną książkę tego autora, ale nie polubiliśmy się, może to znów nie był właściwy czas. Ale w wolnej chwili mogłabym zrobić drugie podejście;)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie Pauluś, że książki tego autora trzeba czytać bardzo powoli, z przerwami. Są niesamowicie dopracowane, a zarazem trudne w odbiorze i bardzo pouczające.
UsuńNie miałam okazji przeczytać, ale myślę, że byłaby to całkiem interesująca lektura ;)
OdpowiedzUsuńInteresująca, aczkolwiek nielekka:)
UsuńCzytałam tego autora książkę "Godziny", którą Ci polecam. Po tej lekturze, znając styl autora, z chęcią zajrzę i do tej.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Rozejrzę się w bibliotece za polecaną przez Ciebie książką:)
UsuńTa książka podoba mi się z Twojego opisu, ale jak znam siebie będzie dla mnie zbyt ciężka do przebrnięcia. To prawda, że zawiera dużo prawd życiowych... Bywają ludzie, którzy nie mają kompletnie nic i są szczęśliwi i tacy, którzy wydawać by się mogło mają wszystko, a na co dzień noszą maski z doklejonym uśmiechem.
OdpowiedzUsuńPięknie to napisałaś:) "Maski z doklejonym uśmiechem", muszę to zapamiętać!
UsuńChętnie poznam - dla tego "studium ludzkich namiętności". Świetna recenzja:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo Olu:)
UsuńPozdrawiam!
Czytałam już dwie książki tego autora, może i ta mi się kiedyś trafi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Czasami dobrze jest posmakować treść danej książki a nie tylko ją pobieżnie ,,przelecieć'' :-)
OdpowiedzUsuńW każdym razie zaciekawiłaś mnie swoją recenzją i już zapisałam sobie tytuł tej książki i popytam się o nią w mojej bibliotece. Może akurat będą mieli.
Nie za bardzo to dla mnie.
OdpowiedzUsuńLubię książki przepełnione emocjami, i lubię czasem przystanąć i przeczytać coś trudniejszego. W sumie patrząc na okładkę spodziewałam się czegoś właśnie lekkiego, a tu taka niespodzianka :)
OdpowiedzUsuńTo może być dla mnie lektura na czasie, bo sama gonię ostatnio bardzo dużo, przybywa mi obowiązków służbowych, a na rzeczy najważniejsze brakuje mi czasu. Poza tym książka traktuje o ciekawych tematach, o których bardzo chętnie poczytam. Jestem też ciekawa tych namiętności:) Tytuł już zanotowany!
OdpowiedzUsuńWidzę, że masz taką samą gonitwę jak ja. Ehh życie...
UsuńPozdrawiam serdecznie:)))
Takie książki lubię najbardziej! emocje muszą być! już zapisuję tytuł :)
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia, bo z jednej strony ta książka to może być wyzwaniem, z drugiej jednak strony mam ostatnio nadmiar literatury "myślącej" i nie wiem kiedy zejdę na tą lżejszą;) mimo wszystko będę mieć na uwadze.
OdpowiedzUsuńAguś, ja także już przesyciłam się "literaturą myślącą" Teraz mam ochotę na kryminał:)
UsuńZachęcająca recenzja jak zawsze. Koniecznie muszę przeczytać:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Aguś:)
Dziękuję Aguniu:)
UsuńPozdrawiam!
Czytałam już dwie książki tego autora ("Godziny" i "Dom na krańcu świata"), nie zaszkodzi sięgnąć po trzecią. ;)
OdpowiedzUsuń"Constantin chciał, żeby Mary okazała choć troszkę wdzięczności za jego trud, jaki włożył w osiągnięcie tego co mieli" - Ech, a Mary zapewne pragnęła tego samego, odrobiny zainteresowania i uśmiechu.
Tak, na pewno masz rację. Chociaż przybierała zazwyczaj pozę zimnej i wyrachowanej pani domu, i nie znosiła męża za to, że ma ciągle jakieś uwagi do ich najstarszego syna. Con starał się na początku okazywać jej zainteresowanie, ale później stracił nadzieję, że powróci do niego ta jego dawna Mary. Wiem, że troszkę za słabo opisałam tę pozycję. Powinnam dokładnie przeanalizować każdego z domowników i ich wzajemne relacje. Wtedy byłoby ciekawiej, aczkolwiek musiałabym ukazać dużą część treści owej lektury. Jednak dopiero uczę się pisać, a poza tym zawsze brakuje mi wolnego czasu, który mogłabym tylko i wyłącznie poświęcić na pisanie opinii:)
UsuńBez obaw, dobrze ci idzie! :) Większość z nas, blogerów, cały czas uczy się pisać. Ja też jestem wiecznie nieusatysfakcjonowana.
UsuńDziękuję bardzo za słowa otuchy:))) Twoje recenzje są niesamowite! Takie dokładne, konkretne, dogłębne...Nie wiem czemu jesteś nieusatysfakcjonowana??
UsuńBaaardzo dziękuję! Niektórzy to piszą świetne, profesjonalne recenzje, a ja wciąż ćwiczę i mam nadzieję, że kiedyś im dorównam. :)
UsuńKolejna książka z tych, na które sama nie zwróciłabym uwagi. Nie wiem czemu, ale Salamandra mnie odpycha i przez to tracę czasami dobre lektury.
OdpowiedzUsuńDla mnie było to pierwsze spotkanie z książką wydaną przez wydawnictwo Salamandra:) Może odpychają Cię mało atrakcyjne okładki tych książek? Ten pierwszy kontakt, wzrokowy ma jednak znaczenie przy wyborze lektury:)
UsuńNie jestem przekonana do tej książki, może kiedyś.
OdpowiedzUsuńW tym momencie nie mam ochoty na książkę o takiej tematyce. Wolę coś bardziej optymistycznego... W ogóle nie przepadam za tego typu powieściami, choć czasami - ale rzadko - czytam je z przyjemnością.
OdpowiedzUsuńa ja lubię takie książki, którymi można się powoli delektować, więc i za tym tytułem się rozejrzę :)
OdpowiedzUsuńKiedyś czytałam książki z serii Salamandra i muszę powiedzieć, że przypadły mi do gustu. Bardzo dobrze czytało mi się je w letnie, gorące popołudnia i wspominam ten czas bardzo dobrze:)
OdpowiedzUsuńA książka, o której opowiadasz również wydaje się być intrygująca, chociaż nagromadzenie tylu ,,niespodzianek" losu rzeczywiście może spowodować, że czytelnik odbierze ją jako mało wiarygodną. Z drugiej strony Twoja dość wysoka nota o czymś musi świadczyć:)
Pozdrawiam Agnieszko:)
Niestety nie dla mnie
OdpowiedzUsuńKsiążki z tego wydawnictwa są naprawdę fajne :) Warto czasem się poświęcić i przeczytać książkę, która jest cięższa, a nie tylko lekkie czytadła. Ale na taką powieść trzeba mieć ochotę, inaczej będzie się naprawdę opornie czytało.
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać książki o imigrantach, którzy muszą radzić sobie w nieznanym sobie środowisku. Jeśli dodatkowo zwracasz uwagę na estetyczny język autora to czuje się w pełni zainteresowana tą książką:)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Godziny" tego autora i mi się podobały. Pewnie dlatego, że polubiłam także "Panią Dalloway" Wirginii Woolf. Być może skuszę się także na ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńCzytałam już kilka książek tego autora i wszystkie wspominam bardzo miło, więc nie wykluczone, że i na tą się skuszę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :)
Zapowiada się ciekawie:)
OdpowiedzUsuńzaciekawiła mnie ta książka :) Mam nadzieje, że uda mi się ją przeczytać :))
OdpowiedzUsuń