poniedziałek, 26 sierpnia 2013

37. Lauren Willig "Ashford Park"


Ashford Park łączy wszystko, co sprawia, że kobieta czyta i marzy: wielką, bolesną miłość, rodzinny dramat i skrywane sekrety” te słowa widnieją na tylnej okładce książki. Pod nimi można przeczytać mnóstwo pozytywnych, ogromnie zachęcających nas do przeczytania rekomendacji Redaktor  Naczelnych światowych wydawnictw. Książka porównywana jest nawet do „Pożegnania z Afryką” Karen Blixen. Takiemu opisowi, takim rekomendacjom trudno się oprzeć, nie zakupić książki i nie zagłębić się w jej treść. Tak też zrobiłam i ...rozczarowałam się niezmiernie.

Adeline Gillecote wychowywała się u wujostwa, lorda i lady Ashford, gdyż jej rodzice zginęli w wypadku, pod kołami omnibusa w 1906 roku, gdy dziewczynka miała 5 lat. Dorastała w towarzystwie 7 letniej kuzynki Beatrice, która była najbliższa jej sercu, oraz młodszego kuzynostwa. Beatrice od najmłodszych lat była zawsze faworyzowana. Nawet jako nastolatka miała zakaz podejmowania jakichkolwiek prac, żeby tylko nie zniszczyła sobie delikatnych rąk. Wolno jej było tylko doglądać gospodarstwa. Addie za to była traktowana przez ciotkę jak „kukułcze jajo” Żyła na marginesie domu państwa Ashford. Ciągle przypominano jej, że jest obca,a pod dach słynnej rezydencji, przyjęto ją tylko z litości, a nie z miłości.
Kiedy obie dziewczynki dorastają ich przyjaźń na skutek nieprzyjemnego incydentu ulega zniszczeniu. Addie zostaje w Londynie, podejmuje pracę w wydawnictwie. Bea natomiast wraz z małżonkiem wyrusza do Kenii. Obie pewne są, że już nigdy więcej nie spotkają się. Jakże zdziwiona jest Addie, kiedy pewnego dnia, po 6 latach od wyjazdu Beatrice, otrzymuje depeszę z Afryki:

Przyjedź. Bez Ciebie zupełnie się pogubiłam. Bea”

Jakże można zignorować takie słowa. Słowa pełne rozpaczy. List zawiera jeszcze kilka krótkich zdań, które wzmagają ciekawość Addie. Dziewczyna zostawia narzeczonego, pracę i rusza pełna niepokoju, na ratunek kuzynce...

Drugą bohaterką jest Clemmie, 34 latka, pracująca w kancelarii adwokackiej, w Nowym Jorku, która w 99 rocznicę urodzin babci Addie, w 1999 roku, zaczyna się interesować przeszłością rodzinną. Skrzętnie ukrywane przez jej mamę i ciotkę tajemnice powoli zaczynają wychodzić na jaw i układać się w całość, tworząc ciekawą, pogmatwaną historię rodzinną.

„Ashford Park” to powieść, podzielona na dwa tomy. Jeden zatytułowany jest „Ashford”, a drugi „Kenia”. Każdy tom zawiera niedługie rozdziały, opatrzone tytułem. Tytuł to miejsce akcji i data, Jest to bardzo ważne, gdyż akcja książki toczy się dwutorowo i gdyby nie ten zabieg moglibyśmy się troszeczkę pogubić. Oprócz wczesnych lat XX wieku, systematycznie przenosimy się do 90-tych lat tegoż wieku. Książka napisana jest prostym językiem, obfituje w dużą ilość dialogów.
Zagmatwane związki miłosne, skrzętnie ukrywane tajemnice rodzinne i w miarę dobrze przedstawione portrety psychologiczne sprawiają, że powieść czyta się bardzo szybko, ale jednak bez większego zaciekawienia, bez fascynacji. Odkładałam książkę na bok i wcale nie korciło mnie, żeby dowiedzieć się jak potoczą się dalsze losy bohaterów. Dodatkowo postać Beatrice bardzo mnie drażniła. Zastanawiałam się, jak można być taką egoistką. Skąd w niektórych znajduje się tyle próżności, złości i chęci dokuczania innym. 
Zdziwiona jestem także, bo na okładce znalazłam jeszcze opis „Ta przebogata w historyczne szczegóły powieść...” niestety ja tych historycznych szczegółów w tej książce nie wyłapałam. Owszem w jednym momencie pojawia się rozmowa między wujostwem Ashford, na temat wybuchu I wojny światowej, a poza tym znalazłam jeszcze tylko ten cytat odnośnie wojny:
„Oranżerie i ogrody zostały przeorane i oddane pod uprawę warzyw, a niedoszłe debiutantki więdły i marniały, tracąc swoje najlepsze lata, podczas gdy dookoła szalała wojna”

Drugi tom zatytułowany jest „Kenia”, chociaż akcja toczy się równocześnie w Kenii w latach 1926-1927, jak i w Nowym Jorku w 1999 roku. Spodziewałam się, że odnajdę w tej części czarujący opis tajemniczego kontynentu afrykańskiego, a tymczasem oprócz paru wzmianek o zajmowaniu się plantacją kawy przez męża Beii, wyprawą na polowanie, oraz o tym że było gorąco i ciągle panie miały zakurzone suknie, w ogóle nie wiedziałabym, że znajdujemy się w Afryce.
Tak, wiem, jestem złośliwa, ale jeżeli ktoś decyduje się umieścić takie zachęcające, wychwalające tę powieść opisy na przedniej, tylnej okładce i jakby tego było mało jeszcze na skrzydełkach okładki, to znaczy, że książka ta naprawdę jest niesamowita i godna polecenia.
Nie zachęcam, nie odradzam. Niech każdy z Was zadecyduje, czy ma ochotę przeczytać tę powieść. Myślę, że jeżeli ktoś sięgnie po książkę z nastawieniem, że za chwilę będzie czytał romans, przeplatany tajemnicami, intrygami rodzinnymi, to na pewno nie będzie rozczarowany i powyższa lektura sprawi mu przyjemność.

Okładka: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 413
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2013

                                                 Moja ocena: 5,5/10


                                            Książka przeczytana w ramach wyzwań:
                                         „Czytamy i polecamy”, „Pierwsze słyszę”,
                                         „Czytamy powieści obyczajowe”, "Trójka e-pik"
                                         "Z literą w tle", "Czytaj, to się opłaca"
                                   



50 komentarzy:

  1. Niestety tak też się zdarza: wiele prześwietnych rekomendacji, sięgamy po książkę z nadzieją i niecierpliwością... a tu takie rozczarowanie.

    Podobnie było teraz u mnie z książką "Jak przeciwstawić się złu" - ani tytuł ani zawartość nie odpowiedziała na moje pytanie, nie wiem nic więcej niż wiedziałam- a tytuł to tylko przykrywka ;)

    Niestety jeden tytuł może wzbudzać wiele kontrowersji- ilu czytelników tyle opinii.

    Po twojej ocenie daruję sobie tą książkę- szkoda czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakim sposobem można było przyrównać drugi tom książki do "Pożegnania z Afryką", w której nie ma romansów, miłostek a jest przede wszystkim opowieść o Afryce i Afrykańczykach. Akurat czytam i jestem zachwycona książką, która ma niewiele wspólnego nawet z filmem, który niby został nakręcony na jej podstawie a jest romansem, w którym mamy piękne widoki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również się z tym zgadzam Natanno . Nie można w żadnym wypadku porównywać "Ashford Park" i "Pożegnania z Afryką":)

      Usuń
  3. Tym razem książka nie dla mnie, choć recenzja bardzo interesująca.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ napisałaś...:) Powiem tak gdy czytałam Twój opis książki miałam wrażenie,że zapowiada się niezmiernie ciekawa, no ale dalsza część recenzji sprowadziła mnie na ziemię:) Dobre jest to zdanie o znajdowaniu się w Afryce, a zakurzone suknie mnie kompletnie rozbawiły;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te zakurzone suknie powtarzają się kilka razy w trakcie czytania, dlatego utkwiły mi w pamięci:)))

      Usuń
  5. Wydawało mi się, że będzie niezwykle ciekawie, a tu się okazuje, że... przeciętnie...

    Zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, użyłaś odpowiedniego słowa...przeciętnie:)

      Usuń
  6. Za te opisy na okładkach to powinna być jakaś odpowiedzialność karna :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ktoś powinien się tym zainteresować i coś z tym zrobić. Niejeden czytelnik pewnie czuje się oszukany po tym jak kupił książkę sugerując się rekomendacjami, a czytając stwierdził, że w rzeczywistości opis na okładce a treść książki, to dwa różne światy:)

      Usuń
  7. Małgosia ma rację, też się czasem zastanawiam, na jakiej zasadzie tworzone są opisy na okładkę, wychodzi na to, że nieważne, czy to zgodne z treścią, ważne, żeby się sprzedało. Szkoda, że tutaj też tak wyszło, na książkę miałam ogromną ochotę, gdy czytałam o niej w zapowiedziach, teraz mi przeszło;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i ja ostatnio spotykam się z tym, że na okładce jest co innego, i w środku co innego... najgorsze chyba jest to, jak człowiek się nastawi na coś w książce, a później się rozczarowuje

      Usuń
    2. Tak, właśnie o to nastawienie chodzi, o te informacje, które często wprowadzają nas w błąd. Bo książka "Ashford Park" nie jest złą powieścią obyczajową, romansem, ale nie ma w niej żadnych szczegółów historycznych, a opisy miejsc, w których dzieje się akcja są bardzo skąpe.

      Usuń
    3. może kiedyś dam jej szansę :)

      Usuń
  8. Fabuła nie za bardzo do mnie przemawia, więc raczej się nie skuszę na jej przeczytanie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie zabrakło tylko tych opisów:) Reszta była ok, bo nie jest to kolejny przesłodzony romans.

    OdpowiedzUsuń
  10. Za mało Afryki w Afryce, odrzuca mnie, bo jednak cenię sobie opis miejsc szczególnie takich, których nie znam. Z drugiej strony coś mnie przyciąga do niej, nie wiem sama co ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Cieszę się, że opublikowałaś na swoim blogu recenzję tej książki bo okładka i napis na tyle okładki najprawdopodobniej by mnie do niej przekonały, a nie mam ochoty na kolejną literacką pomyłkę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Po Twojej recenzji, stwierdzam, iż książka przyniosłaby mi radość. To tematyka jaką lubię.

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja też mimo wszystko po Twojej recenzji książki, jestem jakoś na nią pozytywnie nastawiona i chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I prawidłowo. Przecież nie o to chodzi, żebym ja zniechęcała do przeczytania tej powieści. Cieszę się, że masz ochotę na tę lekturę. Wiesz tylko przynajmniej czego po niej możesz się spodziewać:)

      Usuń
  14. Okładka piękna, ciekawa fabuła (początkowo trochę zbyt zajeżdżająca Kopciuszkiem), dramaty międzyludzkie, ciekawe czasy, egzotyczna Afryka... No same plusy, chyba mimo wszystko się skuszę z pełną świadomością, że jakby co, sama jestem sobie winna :)

    "Dodatkowo postać Beatrice bardzo mnie drażniła. Zastanawiałam się, jak można być taką egoistką. Skąd w niektórych znajduje się tyle próżności, złości i chęci dokuczania innym."
    Skoro jej wychowanie wyglądało tak:
    "Beatrice od najmłodszych lat była zawsze faworyzowana. Nawet jako nastolatka miała zakaz podejmowania jakichkolwiek prac, żeby tylko nie zniszczyła sobie delikatnych rąk. Wolno jej było tylko doglądać gospodarstwa."
    ...to ten egoizm jest jego naturalną konsekwencją. A więc mamy chyba jeszcze wiarygodnych bohaterów.
    Przepraszam, Agnieszko. Dopisuję do listy :) Jednocześnie rozumiem Twoją irytację, bo mnie też strasznie denerwuje, jak opisy na książce: och! ach! arcydzieło, a potem jeśli książka jest nawet niezła i tak rozczarowuje, bo miała być wiekopomna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bohaterowie są jak najbardziej wiarygodni i ciekawie przedstawieni. Blanko, nie przepraszaj mnie, wiem że znajdzie się mnóstwo osób, które będą chciały przeczytać tę powieść i pewnie będą nią oczarowane. To są tylko moje spostrzeżenia, odczucia,a Twoje mogą być zupełnie inne. Bardzo się cieszę, że jesteś zainteresowana tą pozycją. Może kiedyś przeczytam u Ciebie recenzję na jej temat:)

      Usuń
  15. Nieszczególnie mam ochotę na tę książkę, ale widzę, że nie tracę znów tak wiele...

    OdpowiedzUsuń
  16. Książkę będę omijała szerokim łukiem, jeżeli Tobie się nie spodobała! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Lubię romanse, przeplatane tajemnicami, intrygami rodzinnymi- i fabuła mnie zaciekawiła, więc jak czas pozwoli rozejrzę się za książką, mimo rozdźwięku mnie obietnicami z okładki a samą treścią :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Zbieram się do napisania o tej książce już jakiś czas i nie mogę się zmobilizować :) Ogólnie książka mi się podobała, ale muszę się z Tobą zgodzić. Kenii było tu przygnębiająco mało, szkoda, że ten wątek nie został rozszerzony kosztem tego współczesnego (przewidywalnego do bólu). Poza tym zabrakło mi jakiegoś dokończenia historii Bei, mam wrażenie, że jej historia została ucięta.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście masz rację z tym uciętym wątkiem dotyczącym Bei.
      Z chęcią przeczytam Twoją recenzję na temat tej pozycji:)

      Usuń
  19. Skoro Ty się rozczarowałaś, to zaufam Twojej opinii i będę książki unikać :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Uuuuu... A brzmiało tak ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  21. Piękna okładka. Opis rzeczywiście kusi. Szkoda, że nijak ma się do treści.

    OdpowiedzUsuń
  22. O nie, raczej nie przeczytam skoro się rozczarowałaś. Już samo porównanie do "Pożegnania z Afryką" wzbudziła raczej czujność niż zaciekawienie. Nie sądzę, żeby ta historia mnie wciągnęła. Nie ma chyba nic gorszego niż czytanie książki, która przestaje intrygować, a czyta się niejako z musu, żeby dokończyć.

    OdpowiedzUsuń
  23. Wielka szkoda, że ta książka Cię tak zawiodła. Szkoda też, że nie było obiecanych szczegółów historycznych. Nie sięgnę po nią, bo mi pewnie też nie przypadłaby do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  24. A już myślałam, że książka okaże się ciekawa... Od razu skojarzyła mi się z powieściami Jane Austen :) Szkoda, ale może mimo wszystko kiedyś spróbuję :)
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Często jest tak, że napisy na okładkach się nie zgadzają... Choć myślę, że to nawet i dobrze, że aż tak wielu historycznych opisów tam nie było. Szkoda tylko, że książka nie okazała się tak ciekawa... Jeszcze się nad nią zastanowię. Po okładce spodziewałam się czegoś w stylu Jane Austen albo sióstr Bronte. No ale nie można wymagać zbyt wiele :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Widzę że książka zdecydowanie nie dla mnie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  27. Hm... powiem szczerze, że ostatnio wiele książek ma bardzo mylne opisy na okładce, ale przecież czymś muszą zwabić czytelnika. I to nieustanne porównywanie do dzieł o wiele, wiele lepszych, które zrobiły furorę w świecie czytelników... No cóż, tak już jest. A po tę książkę nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  28. Szkoda, że rozczarowałaś się lekturą, bo myślałam, że swoim entuzjazmem nakłonisz mnie do przeczytania tej książki:)

    A odnośnie tych rekomendacji na okładkach: Jak tylko widzę, że książka jest autorstwa następcy Kinga, Nesbo czy innego znanego pisarza, to działa to na mnie odstraszająco i choćby nie wiem co, i tak nie kupię tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  29. Przyznaję, że liczyłam na lepszą ocenę tej książki, choć i tak mnie ona ciekawi. Po prostu zdejmuję ją z listy priorytetowej na "zwykłą". Dzięki za cynk;)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  30. Nie można wierzyć rekomendacjom i tekstom na okładce. Po prostu nie można...

    OdpowiedzUsuń
  31. Nie znoszę takiego nietrafionego wychwalania, bo zwykle przyciąga niewłaściwych czytelników. Rzetelna informacja na okładce ma szansę przyciągnąć ludzi, którzy faktycznie się pozycją zachwycą, a wypisywanie bzdur kończy się zwykle wielkim rozczarowaniem czytelnika.
    Nie jestem przekonana do tej książki, ale kto wie... Coś mnie jednak do niej ciągnie.

    OdpowiedzUsuń
  32. nie czytałam, ale w takim razie nie mam czego żałować.. Może kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...