poniedziałek, 20 maja 2013

19. Christel i Isabell Zachert "Spotkamy się kiedyś w moim raju"


3 marca 1966 rok, Bonn. Na świat przychodzi dziewczynka, Isabell. Śliczna, mała brunetka jest córką państwa Zachert, którzy są już rodzicami 3-letniego Christiana i będą jeszcze dwa lata później cieszyć się z narodzin kolejnego syna Matthiasa. Isabell jest zwyczajną , pełna życia, wszechstronnie utalentowaną dziewczynką, rozwijającą swoje talenty zarówno sportowe, tenis ziemny, pływanie, jaki i muzyczne, gra na flecie i fortepianie. Życie w tej rodzinie, w której członkowie obdarzają się wzajemna miłością i szacunkiem, toczy się wokół spraw związanych z pracą i szkołą. Pewnie podobnie jak w większości naszych rodzin. Nikt nie zdaje sobie sprawy z nadciągającej tragedii. 



W listopadzie 1981 r. po kilku dniach złego samopoczucia podwyższonej gorączki i narastającej duszności rodzice decydują się zawieźć Isabell do lekarza. Prześwietlenie płuc ukazuje wodę, która się w nich zgromadziła. Szybka punkcja przynosi ulgę dziewczynce. Niestety diagnoza, którą słyszą jej rodzice załamuje ich psychicznie. Rozpoznanie: nowotwór złośliwy, mięsak w końcowym stadium rozwoju, umiejscowiony w okolicy płuc. Diagnoza okrutna, realnie oceniając sytuację Isabell zostało w najlepszym przypadku kilka miesięcy życia i to tylko, gdy podda się silnej chemioterapii. Szok, rozpacz, pytanie, które zadałby każdy z nas. Dlaczego nasza córka, czemu akurat na nią spadło to nieszczęście? Co teraz będzie? Jak powiedzieć ukochanemu dziecku, że za parę miesięcy może nie być jej już na tym świecie?
Nie można Isabell do końca uświadomić, bo załamie się i nie podejmie walki z rakiem. Straci nadzieję, a to głównie ona może pomóc w walce z tą okrutną chorobą. 

„Spotkamy się kiedyś w moim raju” to książka oparta na prawdziwych wydarzeniach. Autorką jest mama Isabell, Christina. Po dziesięciu latach od śmierci córki postanawia przelać swój ból, ogromny żal na papier, myśląc że w ten sposób otrząśnie się z traumy i zaczerpnie siłę do dalszego życia. Z niebywałymi szczegółami opisuje nam wszystkie ważniejsze wydarzenia, które miały miejscew okresie walki Isabell z chorobą. Między swoje wspomnienia wplata listy, które stanowiły korespondencję między córką i jej przyjaciółmi, lub członkami rodziny. Końcowa część książki to zapiski z dziennika Isabell, który prowadziła przez ostatni miesiąc swojego życia. Zapiski, które były swego rodzaju podziękowaniem za oddaną jej pomoc i wsparcie psychiczne podczas choroby oraz pożegnaniem z otaczającym ją światem i bliskimi jej osobami.

                     17 listopada 1982 roku Isabell odchodzi z tego świata...

Na zdjęciu Isabell, 
    i jej mama 

Ostatnio dość często trafiam na książki poruszające problemy choroby lub śmierci. Po ogromnie smutnej powieści „Tańcząc na rozbitym szkle” powiedziałam sobie dość. Koniec! Muszę odetchnąć od tego rodzaju powieści wywołujących u mnie tak ogromna falę wzruszenia. Jednakże moja koleżanka pożyczyła mi kilka książek, a wśród nich powyższą pozycję. Początkowo myślałam, że jej nie przeczytam, ale cóż odpowiedziałabym Kasi, gdyby chciała podyskutować na temat fabuły tej powieści. Dlatego troszkę z przymusu, ze smutną miną, ponieważ przewidywałam o czym będzie treść książki, zabrałam się za czytanie.
Czy żałuję? Otóż nie!

Owszem płakałam, szczególnie podczas czytania zakończenia. Jednak z drugiej strony książka znowu zmusiła mnie do refleksji nad moim życiem i tym jaka jestem na co dzień. Czytając byłam pełna podziwu dla Isabell. Och jaką ona miała wolę życia. Mimo postępującej choroby próbowała cały czas normalnie funkcjonować. Między poszczególnymi etapami chemioterapii, podczas których musiała przebywać w szpitalu, prowadziła normalny tryb życia. Została mamą chrzestną, odwiedzała dalszą rodzinę i znajomych, chodziła z mamą na lody, zakupy.  Poznała nawet chłopaka, który stał się jej bardzo bliski. Te momenty dawały jej radość. Wzrastała duma w jej sercu, że udało się jej kolejny raz przezwyciężyć podły, depresyjny nastrój, że znowu choć na moment to ona jest górą, a nie jej choroba. Te prozaicznie proste wydarzenia, dla nas banalne, a nawet niekiedy bardzo nas drażniące, wywoływały uśmiech na jej ustach.

             „Niewiele trzeba, by być wesołym, ten, kto wesoły, królem jest”

Wiele zrozumiałam po przeczytaniu tej książki. Przede wszystkim, że muszę wiele razy swoje fochy i dąsy schować głęboko do kieszeni i postarać się, żeby na mojej twarzy często gościł uśmiech. Muszę, a raczej chcę cieszyć się tym co mam:   
                          ZDROWIEM   i  ŻYCIEM,
 bo w najmniej oczekiwanym momencie mogę je bezpowrotnie stracić...

Oprawa: twarda
Ilość stron:189
Wydawnictwo:Świat Książki
Rok wydania: 1996

                                                      Moja ocena: 8/10


                       Książka przeczytana w ramach wyzwań:
                       , "Czytaj-to się opłaca" , "Pierwsze słyszę",
                             "Od A do Z" ,  " Czytamy i polecamy"

                                    oraz  "Z półki 2013"

37 komentarzy:

  1. Czytałam tę książkę, jak byłam nastolatką, moja siostra ma nawet takie wydanie. Już wtedy mną wstrząsnęła, a co dopiero mówić, gdybym ją przeczytała teraz, kiedy na pewno bardziej świadomie podchodzę do życia...

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam o książce. Chciałabym przeczytać. Za dużo jest książek do czytania ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Oj tak stanowczo za dużo!! A w dodatku co miesiąc pojawia się mnóstwo rewelacyjnych nowości:)

      Usuń
  3. Świetna recenzja. Domyślam się, że książka musi być poruszająca. Jednak temat zupełnie nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Dziękuję bardzo:) Ogromnie poruszająca, szczególnie z tego powodu, że to dziecko dotknęła taka tragedia...

      Usuń
  4. Ochh czytałam Twoją recenzję i już mi łzy do oczu napływały, chciałabym przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Ja Aguniu nie zamierzałam, bo mam na chwile obecną ochotę na coś lżejszego ( a widzę, że następna książka, którą zaczęłam czytać jest również trudna w odbiorze), ale teraz się cieszę, że tak wyszło a nie inaczej i zapoznałam się z treścią tej książki:)))

      Usuń
  5. Prawdziwa do bólu książka... Nie każdy czas jest dobry na jej czytanie. Ja na razie odpuszczę, ale za jakiś niewykluczone, że po nią sięgnę...

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię takie bolesne historie! Czasem trzeba się na moment zatrzymać i przeczytać coś prawdziwego! Poszukam "Spotkamy się kiedyś w moim raju" w bibliotece :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Masz rację. Zatrzymać się , przeczytać i przemyśleć wiele spraw. Wyciągnąć wnioski ze swojego postępowania, być może niekiedy zmienić je na lepsze...

      Usuń
  7. Książkę przeczytałam stosunkowo niedawno. Nie była to łatwa lektura ale bardzo wartościowa. Ja odbierałam ją bardzo osobiście, gdyż problem choroby nowotworowej niestety jest obecny w mojej rodzinie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Tak, widziałam Aguś na LC, że ją czytałaś. Niestety problem choroby nowotworowej w obecnych czasach dotyka bardzo wiele rodzin.

      Usuń
  8. Fantastyczne a ta dziewczyna na okładce taka piękna... Wyciskacz łez z prawdziwą historią w tle.

    OdpowiedzUsuń
  9. Słyszałam już o tej książce. Najłatwiejsza raczej nie jest, ale i tak chętnie bym ją przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zdaje się być pozycją wpasowaną w mój gust.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie mogę czytać takich książek.

    OdpowiedzUsuń
  12. Takie książki z przesłaniem i zmuszające do refleksji nie należą do łatwych lektur, aczkolwiek są bardzo wartościowe i pouczające. Czuję się zainteresowana :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Coś takiego może spotkać każdego z nas, niestety. Smutna książka, jednak z chęcią bym ją przeczytała. Na pewno potrafi wstrząsnac.

    OdpowiedzUsuń
  14. Unikam takich książek, nie jestem w stanie się po nich pozbierać przez długi czas.

    OdpowiedzUsuń
  15. Przyznaję się do tchórzostwa: zwykle unikam tego rodzaju książek.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja znów odmówię. Nie na moje nerwy! Podziwiam Cię, że dajesz radę czytać takie książki w takich ilościach. Ja kiedyś śledziłam bloga dziewczyny chorej na raka i płakałam przy każdym poście. Ale końcowa Twoja refleksja jest jak najbardziej trafna: cieszmy się tym, co mamy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Tak smutna bardzo jest tematyka tych książek.
      A ja znowu nie dałabym rady czytać non stop kryminałów tak jak Ty, Paulinko. Lubię sobie czytać na zmianę. Raz kryminał, raz obyczajówkę itp.

      Usuń
  17. Lubię tego typu książki, ale jeśli nie są oparte na prawdziwych wydarzeniach. Inaczej strasznie mnie dobijają... :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Trudno odmówić tej książce i przy okazji przypomniałaś mi o innej pozycji, którą chciałam przeczytać - "Moje życie jest cudem" Igi Hedwig, chorej na mukowiscydozę. Muszę kiedyś obie przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Nie słyszałam o tym tytule. Zanotuję go sobie i na pewno poszukam tę książkę w bibliotece:)

      Usuń
  19. Witaj!!!:) No rzeczywiście ostatnio bardzo poważne i trudne książki czytasz. Do tej jednak bardzo mnie przekonałaś.

    Pozdrawiam Cię ciepło i miłego weekendu życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  20. P.S. Jeśli znajdziesz czas i ochotę, to proszę wspomóż mnie i zostaw komentarz pod postem http://miqaisonfire.wordpress.com/2013/05/24/332-konkurs-fabryki-slow-zgadnij-co-to-za-okladka-3/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Już wsparłam. Nie byłam obecna trzy dni, dlatego mam takie zaległości:)

      Usuń
  21. To musi być niełatwa książka...

    OdpowiedzUsuń
  22. Wspaniała recenzja :) Książce niestety nie dałaby rady emocjonalnie. Słusznie zauważyłaś, że trzeba się cieszyć tym, co mamy :)

    OdpowiedzUsuń

  23. Dziękuję bardzo:) Tak książka jest niełatwa, jak to napisała wyżej AnnRK.

    OdpowiedzUsuń
  24. Koniecznie muszę przeczytać. Temat trudny, ale ważny, więc myślę, że warto. P:ozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  25. Bardzo się wzruszyłam czytając recenzję... Nie stronię od takich książek, będę ją mieć na pewno na uwadze:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja tę książkę czytałam jak byłam w szkole średniej. Czytałam ją cały dzień i noc. Coś pięknego uwielbiam ksiażki i filmy na faktach. Jak ta dziewczynka zegnała sie ze światem łzy mi leciały tak bym żegnała własne dziecko. Naprawde polecam tą książkę

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...