Kobiety już od dzieciństwa wyobrażają sobie swój ślub, białą sukienkę, kwiaty oraz ukochanego mężczyznę. Uważają, że małżeństwo, to ważny moment w ich życiu, początek czegoś nowego. Po ślubie czują się bardziej bezpieczne, świadome swego związku, odpowiedzialne za coś nowego. Właśnie taką bohaterkę Joanna Kruszewska kreuje w swojej powieści „Aby do mety”. Dziewczynę spragnioną momentu, w którym stanie na ślubnym kobiercu, dotrze nareszcie do mety, którą ma być ślub z jej ukochanym mężczyzną. Czy aby na pewno?!
Mira jest trzydziestoletnią bezrobotną
dziewczyną, z wykształcenia historykiem. Z kubkiem kawy, książką
pod pachą i laptopem na kolanach z małym zainteresowaniem,
nieudolnie poszukuje pracy. Mieszka od kilku lat ze swoim chłopakiem
Łukaszem, czekając z niecierpliwością na to, kiedy on wreszcie jej
się oświadczy. Swymi problemami i rozterkami obarcza przyjaciółkę
Olę, matkę czworga dzieci, ciepłą, przyjazną, zaradną osobę,
oraz Agnieszkę, singielkę poszukującą dobrej partii do ożenku,
kobietę twardo stąpająca po ziemi.
Jednak jak to często w życiu bywa,
los płata nam figle. Mira spotyka przystojnego sąsiada Michała,
który wprowadza zamieszanie w jej myślach i życiu. W dodatku
Agnieszka pomaga jej w uzyskaniu pracy, w korporacji, w której jest grafikiem. Mira
ma pracować jako sekretarka prezesa. W pracy spotyka wiele ciekawych
osób, a wśród nich grafika Sebastiana. Na domiar tego wszystkiego, w najmniej spodziewanym momencie Łukasz jej się oświadcza.
Życie Miry nabiera rozpędu, staje się
ciekawsze i otwiera jej oczy na pewne aspekty małżeństwa.
Dziewczyna zaczyna się poważnie
zastanawiać nad swoim zamążpójściem. Chłopak ją coraz bardziej
denerwuje. Zadaje sobie pytanie, czy Łukasz to na pewno ten
mężczyzna, z którym chce spędzić resztę życia? Jego oczekiwania względem niej
denerwują ją. Dlaczego tylko ona ma się starać, sprzątać,
gotować, robić zakupy? To ona marzyła o pięknym romantycznym,
słodkim związku, o podziale obowiązków, na zasadzie "ja odkurzam,
ty zmywasz", a w rzeczywistości wszystko wygląda zupełnie
inaczej. W dodatku chciałaby być w centrum zainteresowania Łukasza,
który niestety po przyjściu z pracy zauważa jedynie swój fotel
,telewizor i ewentualnie coś do zjedzenia. A gdzie rozmowy na tematy życiowe,
gdzie czas na wspólne hobby?
Te wszystkie przemyślenia, a także
mężczyźni, których ostatnio Mira spotkała na swojej drodze
powodują, że dziewczyna postanawia zmienić swoje życie...
„Aby do mety” jest powieścią
obyczajową przy czytaniu, której na pewno nie będziecie się
nudzili.
Nie porusza ona żadnych trudnych,
odkrywczych tematów, nie zmusza do refleksji, a mimo to zachęcam
Was do jej przeczytania. Okraszona dużą dawką humoru,
napisana prostym językiem stanowi świetną pozycję, którą można
pochłonąć w jeden wieczór. Polecam!
Okładka: miękka
Ilość stron: 236
Wydawnictwo: Replika
Rok wydania: 2009
Moja ocena: 8/10
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
„Czytamy
i polecamy”, „Pierwsze słyszę”
„Z
półki 2013” ,"Czytamy
powieści obyczajowe",
„W
prezencie”, „Trójka E-pik”
oraz „Polacy nie gęsi, czyli czytajmy polską literaturę”
oraz „Polacy nie gęsi, czyli czytajmy polską literaturę”
Agnieszko, dzięki Tobie na pewno po nią sięgnę... szczególnie po tym, jak przeczytałam, że ta bezrobotna Mira żali się dziewczynie z czwórką dzieci :( to częsty przypadek, ale coś czuję, że Mira zmądrzeje... chętnie po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Masz rację Aniu. A Mira rzeczywiście odnajdzie swoje miejsce w życiu...
UsuńRównież serdecznie Cię pozdrawiam:)
ciesze się, podobają mi się takie historie ;)
UsuńNie przepadam za tego typu powieściami, ale też zwróciłam uwagę na ten wątek. Podziwiam tę matkę czworga maluchów:)
UsuńZachęcona recenzją chętnie sięgnę po książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam słonecznie:)
Ciekawy jest ten tytuł:) dla każdego meta wygląda inaczej i czasem dłuuuuga do niej trasa:) Lubię książki w tym klimacie więc z chęcią bym przeczytała:)
OdpowiedzUsuńTak Aguś, może być dłuuuuga, byleby zakończenie było szczęśliwe:))
UsuńW życiu sobie nie wyobrażałam swojego ślubu :-) Książki raczej nie przeczytam, ostatnio sięgałam po naprawdę wiele tego typu powieści i potrzebuje odpoczynku od prozy kobiecej.
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego staram się czytać książki naprzemiennie. Teraz dla odmiany czytam o II wojnie światowej.
UsuńCoś mi się zdaje, że chętnie umilę sobie wieczór czytaniem tą pozycją.
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytam opinię i tak czytam o Mirze i tak myśl mnie naszła... trochę do mnie podobna :P
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na książkę aby przekonać się czy myśl ma ma pokrycie :D
Oooo sama jestem ogromnie ciekawa. Mam nadzieję, że później mi napiszesz, czy Twoje myśli się sprawdziły:)
UsuńKsiążka jest chyba trochę przewidywalna :) Ale zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńMoże troszkę przewidywalna, ale i tak czasami zaskakująca i ciekawa:)
UsuńCzytając o trzydziestoletniej, bezrobotnej bohaterce, pomyślałam, że tak pewnie wygląda moja przyszłość: zamierzam bowiem studiować historię (albo filologię klasyczną). ;) Ale śluby, problemy związkowe to dla mnie odległa tematyka. Może nie jestem jeszcze w wieku, w którym człowiek interesuje się płcią przeciwną. ;)
OdpowiedzUsuńPo tym co piszesz wnioskuję, ze jesteś młodą, spokojną, zrównoważoną, mądrą osobą, która wie co chce robić w życiu i rozumiem, że ten status osoby bezrobotnej będzie jedynie spowodowany Twoim ciągłym zgłębianiem wiedzy:):) Do problemów związkowych i ślubu nie ma się co śpieszyć...
UsuńLekka lektura idealna na lato:)
OdpowiedzUsuńWidziałam, widziałam, że czytałaś:):)
UsuńMoże się skuszę, rozejrzę się za nią.
OdpowiedzUsuńpodoba mi się!! Lubię takie lekkie obyczajówki!:))
OdpowiedzUsuńObyczajówka- czemu nie :) O tak, życie potrafi płatać figle...
OdpowiedzUsuńMyślę, że może być miłą odskocznią. Sięgnę po nią przy najbliższej okazji. ;)
OdpowiedzUsuńLubię powieści obyczajowe, szczególnie gdy są okraszone humorystycznym akcentem, dlatego będę miała na uwadze ową pozycje.
OdpowiedzUsuńTematyka książki wzięta prosto z życia. Rzadko kiedy ślub jest początkiem czegoś dobrego, a jednak każdy z nas chce się przekonać na własnym przykładzie. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńCzasami lubię przeczytać takie lekkie historie, więc i do tej książki jestem pozytywnie nastawiona :)
OdpowiedzUsuńTakie powieści obyczajowe lubię. Dobre czytadło na wakacje.
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, ale nie wiem czy przeczytam z tego względu, że po aferach z tym wydawnictwem nie kupuję ich książek.
OdpowiedzUsuńNic nie wiem na temat afery z tym wydawnictwem. Poszukam, poczytam...:)
UsuńTo może być fajna książka na wakacje. :)
OdpowiedzUsuńTak pozytywna recenzja tylko zachęca do czytania książki. Być może kiedyś się skuszę na tę powieść, ale jak na razie sobie odpuszczę. Muszę mieć nastrój na takie czytadełko. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Klaudyna
Wydaje mi się, że ta książka idealnie się nada na lato. Chętnie się zaopatrzę :)
OdpowiedzUsuńTym razem raczej odpuszczę, ale powiem o tej książce koleżance, bo ona bardzo lubi tego typu historie :)
OdpowiedzUsuńJa jakoś nigdy nie wyobrażałam sobie swojego ślubu, mam jeszcze na to czas. Książki raczej nie przeczytam, niespecjalnie mnie do niej ciągnie w tej chwili.
OdpowiedzUsuńNominowałam Cie do Versatile Blogger. Szczegóły u mnie na blogu :)
Od czasu do czasu lubię poczytać tego typu historie, więc czemu nie? Ale jakoś tak usilnie za tą książką biegać nie będę. Jeszcze zacznę analizować sens własnego ślubu i na co mi to. :P
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie książki:)Może znajdę ten tytuł w bibliotece:)Tylko mam już tyle książek w kolejce, że ho ho...
OdpowiedzUsuńOstatnio mam ogromną ochotę właśnie na takie powieści;)
OdpowiedzUsuńZapowiada się świetna lektura na lato:)
OdpowiedzUsuńPoszukuję tej lektury od dłuższego czasu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń