Najmocniej przepraszam wszystkich za moją tygodniową nieobecność. Wróciłam, choć nie powiem, że jestem wypoczęta, a wręcz odwrotnie. Po tygodniowym urlopie, który spędziłam w górach, jestem padnięta. Moi kochani chłopcy zadbali o to, żebym się nie nudziła. Długie wędrówki górskie, 10 km. spływ kajakiem, zwiedzanie zamków, kościołów i inne liczne atrakcje, a także ograniczony dostępu do internetu, spowodowały, że nie miałam możliwości odwiedzania Waszych blogów. Postaram się jak najszybciej nadrobić swoje zaległości i przeczytać Wasze nowe recenzje. Podczas wyjazdu przeczytałam tylko jedna książkę "Świat Suzie Wong", o której napiszę teraz słów kilka.
Richard Mason, brytyjski pisarz i scenarzysta. W czasie wojny, jako oficer RAF-u służył w Birmie i Indiach. Później wiele podróżował, między innymi po Afryce i Dalekim Wschodzie, którym był zafascynowany. Dorobek Masona obejmuje dwie powieści wydane pod pseudonimem John Lakin, oraz cztery pod własnym nazwiskiem. Najbardziej znaną książką pisarz jest „Świat Suzie Wong” Opublikowana w 1957 roku doczekała się przekładów na kilkanaście języków, milionów sprzedanych egzemplarzy i adaptacji teatralnej na Broadwayu. W 1960 roku, powstała jej wersja filmowa z Williamem Holdenem i Nancy Kwan w rolach głównych.
Robert Lomax, niespokojny, młody, poszukujący swego miejsca na ziemi, wyrusza na Malaje, na plantację kauczuku, gdzie czeka na niego posada asystenta zarządcy plantacji. Początkowa fascynacja nowym miejscem pobytu szybko gaśnie. „Dni mu się niemiłosiernie dłużyły, wieczory ciągnęły w nieskończoność” a szef nie kazał zadawać się z tutejszymi dziewczynami, dlatego Robert zaczął malować. Wcześniej rysował jedynie podczas zajęć z plastyki, kiedy uczęszczał do szkoły, jednak nigdy nie sprawiało mu to przyjemności. Swoje prace wysyła do londyńskiej galerii, nie oczekując, że osiągnie jakikolwiek sukces, ale mimo to pragnie malować i doskonalić swój talent. Wystarczyła mała pogawędka z jednym z pracowników plantacji, który twierdził, że Hongkong, to prawdziwe Chiny, i że tam należy szukać inspiracji do tworzenia obrazów. Robert nie namyślając się długo, podziękował za pracę i udał się do Hongkongu, gdzie zamieszkał w dzielnicy brudu, biedy, hałasu-Wanchai, w hotelu Nam-Kok. Tutaj stałymi gośćmi byli marynarze z całego świata, szukający uciechy w ramionach chińskich prostytutek.
Lomax staje się dokładnym, wnikliwym obserwatorem, zafascynowanym innym światem. Znakomicie odnajduje się w nowych warunkach, co dodaje mu sił twórczych. Zaczyna malować. W międzyczasie poznaje dokładnie życie i problemy okolicznych mieszkańców, sklepikarzy, obsługi hotelowej, a przede wszystkim prostytutek. Jedna z nich wywołuje na nim piorunujące wrażenie. Suzie, która miała niesamowite wzięcie u mężczyzn, czym niestety nie wzbudzała sympatii koleżanek.
„Pyszniła się swoim powodzeniem, zadzierała nosa, widziała tylko siebie, stroiła się wyzywająco i obwieszała biżuterią, jak bożonarodzeniowa choinka. Tolerowano ją tylko dlatego, że właściwie była jeszcze dzieckiem-miała zaledwie siedemnaście lat”
Suzie staje się dla Roberta natchnieniem. Początkowa przyjaźń i wzajemna pomoc, szybko przeradzają się w głębsze uczucie ze strony mężczyzny. Robert pragnie jej pokazać, że można żyć w inny sposób, mając jednego ukochanego, który będzie ją szanował i dbał o nią. Czy Suzie będzie chciała zmienić się i swój styl życia? Czy zapomni o swojej przeszłości i pokocha Roberta? Czy Robert będzie na tyle silny, żeby walczyć o miłość dziewczyny?
Powieść „Świat Suzie Wong” Richard Mason napisał na podstawie własnych obserwacji. Autor podobnie jak bohater książki udał się do Hongkongu w poszukiwaniu natchnienia. Tam wynajął pokój w poleconym mu przez znajomego, portowym hotelu Luk Kwok, który był „terenem łowieckim miejscowych prostytutek” Nie świadomy tego w jakim znalazł się miejscu, schodząc rano na śniadanie zobaczył ogrom kobiet w barze. Wtedy dotarło do niego, że wynajął pokój w burdelu.
„Ogarnął mnie zachwyt” tak wspomina tę chwile autor. „Wcześniej niczego nie podejrzewałem, byłem przekonany, że to zwyczajny hotel. Mam talent! Wiedziałem już o czym będzie moja następna książka”
Mason pisał książkę cztery miesiące. Główna bohaterka Suzie, była zlepkiem kilku obserwowanych przez autora dziewcząt. Mason był niesamowitym psychologiem. Umiał słuchać, był dobrym obserwatorem i wyciągał z tego zaskakujące wnioski. To dlatego postacie, które opisywał w swojej powieści są tak bardzo realne. Każda prostytutka, ale także każdy klient, to niesamowita indywidualność. Wszyscy borykają się z jakimiś problemami życiowymi. Klienci szukają ukojenia i zapomnienia w ramionach dziewcząt. Dziewczęta pragną miłości i akceptacji. Mason wspaniale, w bardzo plastyczny sposób, opisuje także Hongkong, tak jak wyglądał w latach pięćdziesiątych. Ciężko nam sobie teraz wyobrazić, że to wspaniale rozwinięte miasto, z niesamowicie wysokimi budynkami, mogło kiedyś wyglądać zupełnie inaczej. Zamieszkiwało je wtedy około dwóch milionów ludzi i to tylko dlatego, że wybuch rewolucji chińskiej sprzyjał napływowi uchodźców, do Hongkongu, który był wtedy jeszcze kolonią brytyjską. Brakowało dla nich miejsc do spania, dlatego często można było ich zobaczyć koczujących na wzgórzach, pod gołym niebem. Brud, ubóstwo, towarzyszyło na każdym kroku. W dodatku częste powodzie przynosiły ogrom zniszczeń i wielką tragedię dla ludzi, którzy tracili swój cały , niekiedy bardzo mizerny dobytek.
„Świat Suzie Wong” to naprawdę dobra powieść. Powieść o miłości, pragnieniu bliskości drugiej osoby, o poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi, o tym, że warto przebaczać. Nie skreślajmy innych patrząc na błędy, których dokonali w przeszłości. Powinniśmy dać szansę każdemu, kto o nią prosi...
Okładka: miękka
Ilość stron: 416
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2002
Moja ocena:6,5/10
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
„Czytamy i polecamy”, „Pierwsze słyszę”,"Pod hasłem"
„Z półki 2013” , „Trójka e-pik” oraz „Czytamy powieści obyczajowe”
tak to z tymi urlopami jest niestety... ja też odliczam dni do swojego, a po nim będę tydzień dochodzić do siebie ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka zdaje się być ciekawa, kiedyś na pewno rozejrzę się za nią. Teraz zaczytuję się w przepisach z programu Ugotowani ;)
Aniu mam nadzieję, że odpoczniesz troszkę na urlopie. Chociaż z trójką dzieci będzie pewnie ciężko...:)
UsuńKsiążka zapowiada się bardzo ciekawie, całkiem w moim guście. Jak wygrzebie się z mojego stosu to z chęcią przeczytam. ;)
OdpowiedzUsuńMój stos też jest ogromny i ciągle do niego coś dokładam:)
UsuńChłopaki rzeczywiście sprawili Ci sporo atrakcji:)Spływu kajakiem zazdroszczę:)
OdpowiedzUsuńKsiążkę widziałam kiedyś w bibliotece, ale na razie mam taki stos, że nawet nie będę się za nią rozglądać:)Może innym razem.
Początkowo byłam załamana. Nie mogłam sobie dać rady z wiosłem, ale jak załapałam o co chodzi, to wraz ze starszym synem, z którym płynęłam wyprzedziliśmy męża i młodszego syna i przypłynęliśmy godzinę prędzej od nich do mety:) Uff...ręce mnie bardzo bolały:)
UsuńCiesze się ogromnie,że wróciłaś,kochana taki urlop aktywny jest najlepszy, później gdy będzie zimno uraczysz się miłymi wspomnieniami:)
OdpowiedzUsuńWidać,że ksiażka nie tylko ciekawa, ale również mądra..:)
Aguś byłam tak blisko Ciebie...:))
UsuńI mnie nie odwiedziłaś...aj aj,żeby mi to było ostatni raz!:))
UsuńWiem, myślałam o Tobie Aguś, ale niestety męska część mojego zespołu nie chciała wybrać się ze mną do Ciebie w odwiedziny...:(
UsuńO, to aktywny urlop, mam nadzieję, że widoki górskie były wspaniałe i cieszyły Twoje oko :)Co do książki to na razie podziękuję, mam na razie swoje lektury.
OdpowiedzUsuńTak, widoki są niesamowite. Potęga gór jest fascynująca:)
UsuńNo to miałaś naprawdę aktywny urlop. A za ten kajak to Cię podziwiam:) Ja bym się chyba nie odważyła;)
OdpowiedzUsuńNie jest tak źle Paulinko. Teraz poziom wody jest troszkę niższy niż na wiosnę. Wiosną ponoć wrażenia ze spływu są niesamowite:)
UsuńCieszę się,że już jesteś z nami Agniesiu. Stęskniłam się:)
OdpowiedzUsuńKsiążka ciekawa ale na razie będę musiała odłożyć jej poszukiwania w czasie:)
Ja również stęskniłam się za Tobą Aguś. Później napiszę do Ciebie na LC:)
UsuńNie słyszałam jeszcze o takiej książce. Ja uwielbiam aktywny wypoczynek chociaż leniuchowanie z książką naprzykład nad morzem, może być ciekawe :) Wracając do książki zaintrygowałaś mnie. Podoba mi się postać głównej bohaterki stworzona z wizerunku kilku postaci :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam leniuchować z książką na plaży:))
UsuńKsiążka wydaje się być bardzo interesująca, tym bardziej że autor to wyśmienity obserwator, samo przez się, liczę, że ta powieść niesie ze sobą spore emocje.
OdpowiedzUsuńGóry skłaniają do aktywności, dlatego zdecydowanie wolę morze, pływanie to mój żywioł :-)
Odpoczywaj po wakacjach, czasami też tak trzeba :-)
Ja również lubię odpoczynek nad morzem. Uwielbiam opalać się i pływać, w przeciwieństwie do mojego męża:)Zazwyczaj co roku spędzamy wakacje w kurortach morskich,gdzie również zwiedzamy dużo ciekawych miejsc, zabytków. W tym roku jednak postanowiliśmy dla odmiany pojechać w góry:)
UsuńKsiążka niestety nie trafia w mój gust, więc sobie ją odpuszczę.
OdpowiedzUsuńJesteś padnięta, bo aktywnie spędziłaś ten urlop. Ale przyznaj, odpoczęłaś psychicznie, prawda? Mam nadzieję, że w dużej mierze urlop był udany. :)
Nie sięgnęłabym po tę książkę gdyby nie wyzwanie "Trojka e-pik"
UsuńOj tak psychicznie odpoczęłam, to prawda:) A aktywny urlop nie jest taki zły. Zmęczenie mija i pozostają fantastyczne wspomnienia:)
Wyzwanie Sardegny potrafi motywować, oj potrafi ;)
UsuńCieszę się, chociaż te wspomnienia zostają :)
Raczej ją sobie odpuszczę, jakoś mnie nie przekonuje.
OdpowiedzUsuńRozumiem:))
UsuńWitaj po tak długiej przerwie! :) Przyzwyczaiłam się, że dość często pojawiają się u Ciebie recenzje inspirujących książek, a ostatnio była cisza:)
OdpowiedzUsuńAktywny wypoczynek jest najlepszy, mnóstwo wspomnień i naładowane baterie na cały rok :)
Witaj Iwonko:))
UsuńOj, na cały rok to pewnie nie naładowałam, ale ważne, że choć troszkę jak to Antyśka napisała, odpoczęłam psychicznie:)))
Zauważyłam brak Ciebie ale dobrze, że już jesteś. Pomimo zmęczenia mam nadzieję że urlop jednak udany i niezapomniany :D
OdpowiedzUsuńCo do książki mam mieszane uczucia i nie wiem do końca czy sięgnę czy nie ;)
Kasiu, stęskniłam się za Tobą:))
UsuńUdany i na pewno przez to, że taki aktywny, to niezapomniany...
Książka ciekawa, ale nie powiem, żeby wywołała we mnie wielki zachwyt...:)
Wędrówki górskie! Widzę, że lubisz aktywny wypoczynek, ja z kolei wolę leżeć godzinami na trawie. ;)
OdpowiedzUsuńTematyka książki może i ciekawa, od dawna planuję przeczytać coś w tym guście, ale chyba poszukam opowieści napisanej przez kogoś z wewnątrz, nie z zewnątrz (bo autor jest, jak wspomniałaś, brytyjskim pisarzem). Przyjęta (czasem nawet nieświadomie i niezależnie od nas) perspektywa dużo zmienia.
Ja również lubię leżeć na trawie, plaży i leżaku z książką w ręku, i wtedy najlepiej odpoczywam. Mój mąż jednak należy do grupy bardzo ruchliwych ludzi i nie cierpi takiego odpoczynku. Śmieję się, ze ma ADHD:)
UsuńTematyka ciekawa, autor był świetnym obserwatorem, ale masz rację, gdyby napisania tej powieści podjął się rodzimy autor, byłaby ona jeszcze ciekawsza, bogatsza w szczegóły i bardziej wiarygodna:)
Dobrze, że już wróciłaś :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce. Dawno już nie czytałam opowieści o takiej tematyce. Ale póki co sobie odpuszczę :)
Również bardzo się cieszę, że jestem już z Wami:)
UsuńTroszkę czasu mi teraz zajmie, żeby każdego odwiedzić i zobaczyć kto, co ciekawego przeczytał i napisał:))
Ostatnio kupiłam ,,Historię poszukiwacza przyjemności" tego autora i nie mogę doczekać się lektury tej książki. Nie wiem, czy sięgnęłabym po powieść, którą właśnie zrecenzowałaś ponieważ mam awersję do krnąbrnych podlotków, do których z pewnością zalicza się Suzie Wong. Nawiasem mówiąc, tęskniłam za Tobą;).
OdpowiedzUsuńDziękuję za bardzo miłe słowa:) Również bardzo stęskniłam się za Tobą i wszystkimi kobietkami, z którymi utrzymuję "blogowy kontakt" Żałuję, że nie możemy wszystkie razem spotkać się w realu.
UsuńJestem ogromnie ciekawa Twojej recenzji ,,Historii poszukiwacza przyjemności" Z wielką przyjemnością ją przeczytam:)
Lipiec też miałam męczący - gościłam małego fana Harrego Pottera, zadającego setki pytań. Nie na wszystkie znałam odpowiedzi. Nie mam pojęcia, który z kolegów Malfoya jest starszy - Crabbe czy Goyle ;)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że liczba przeczytanych książek osiągnie 100. Niestety, nie udało się. W lipcu przeczytałam 10 książek (2376 stron, nie licząc Harrego Pottera - dziecię nie potrafi jeszcze dobrze czytać - i połowy "Służących").
Mój starszy syn był wielkim fanem Harrego. Ja niestety w tym temacie jestem zielona, bo nie czytałam ani jednego tomu. Rozumiem, że musiałaś małemu gościowi czytać Pottera na głos, a to ogromnie męczy i spowalnia czytanie.
Usuń10 książek, to bardzo dobry wynik. Ja skończyłam na 7, ilości stron nie podliczałam:))
Nie słyszałam wcześniej o tej powieści, ale przyznam, że na chwilę obecną średnio mnie zainteresowała. Może kiedyś w przyszłości zdecyduję się po nią sięgnąć. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWydobyłam tę lekturę ze swoich bardzo starych zapasów książkowych, tylko dlatego, żeby zaliczyć wyzwanie "Trójka e-pik". Inaczej nie zwróciłabym w najbliższym czasie uwagi, na tę pozycję:)
UsuńDopiero wczoraj wróciłam z urlopu spędzonego aktywnie w ukochanych górach, więc doskonale rozumiem Twoje zmęczenie:) Ale byłaś lepsza z czytaniem, bo dałaś radę przeczytać jedną książkę. Ja, chociaż wzięłam ze sobą dwie powieści, nie przeczytałam żadnej z nich:) Będę nadrabiać zaległości dopiero w domu:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńZ tym nadrabianiem zaległości czytelniczych mam problem, bo mam dużo zaległości w obowiązkach domowych i w pracy. Niestety teraz muszę im poświęcić swój czas:(
UsuńUwielbiam pływać na kajaku. Co do książki to gdzieś już o niej słyszałam. Zachęcająca recenzja.
OdpowiedzUsuńDziękuję:) To właściwie było kanu, bo prawdziwy drewniany kajak roztrzaskałby się na wystających z rzeki skałach:)
UsuńZazdroszczę spływu. Muszę kiedyś tego spróbować. :)
OdpowiedzUsuńA książka zapowiada się ciekawie. Chciałabym widzieć minę autora, kiedy zorientował się, gdzie zamieszkał. :P
Oj minę pewnie miał nietęgą, ale tylko przez moment, bo później był ogromnie zadowolony. Tak wywnioskowałam z tego co napisał o sobie:)
UsuńNo cóż - facet w towarzystwie pięknych kobiet, to jak my w dobrze zaopatrzonej księgarni. :D
UsuńWitaj :-)
OdpowiedzUsuńKsiążka póki co nie zainteresowała mnie wystarczająco, by po nią sięgnąć, ale będę ją miała na uwadze, gdzieś tam na obrzeżasz świadomości.
Rozumiem i nie zachęcam na siłę:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Podejrzewałam, że urlopujesz:) Miło Cię znowu widzieć!
OdpowiedzUsuńHongkong od zawsze wydawał mi się ciekawym miastem, dziwnym, przesyconym seksem, pełnym kontrastów, ale interesującym. Dlatego też chętnie sięgnę po tę książkę, szczególnie po Twojej rekomendacji!
Dziękuję bardzo:)
UsuńJa również się cieszę, że jestem z powrotem wśród Was:))
Witaj z powrotem. Bardzo się cieszę, że urlop się udał i teraz zapewne pełna sił i energii ruszysz szturmem w blogowym świecie:-)
OdpowiedzUsuńCo do samej książki, na razie spasuje, gdyż mam obecnie co czytać.
Tej pełni sił to właśnie mi brakuje...:)
UsuńWitaj pourlopowo! Ciesze sie, ze tak wspaniale spedzilas czas. Honkong to miejsce o ktorym wciaz niewiele czytalam, z przyjemnoscia wiec siegne kiedys i po ta pozycje :)
OdpowiedzUsuńJa również pierwszy raz czytałam o Hongkongu. Bardzo chciałabym zobaczyć to miasto na własne oczy, szczególnie teraz kiedy jest tam tak rozwinięta infrastruktura:)
UsuńI kolejny raz czuję się zachęcona:)))
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo:))
UsuńTrochę mi to przypomina historie z życia wzięte o których można przeczytać w czasopismach. Jednak bardziej interesuje mnie obraz Honkongu. Być może kiedyś przeczytam, jak wyczytam stos :) Pozdrawiam serdecznie Ania :)
OdpowiedzUsuńTo urlop bardzo aktywny miałaś:) heh a tu znowu ciekawa propozycja :D hmmm chociaż w sumie jesienne i zimowe wieczory sprzyjają w moim przypadku czytaniu książek.. Może i akurat uda mi się tę książkę ,,dorwać":))
OdpowiedzUsuń