Z twórczością Josepha Conrada po raz
pierwszy spotkałam się jako nastolatka. Wtedy będąc uczennicą
liceum przerabiałam lekturę „Lord Jim” Pamiętam, że
przeżywałam ogromną mękę czytając tę pozycję i tylko ciągle
podglądałam ile stron zostało mi do zakończenia. Po tylu latach zupełnie
niespodziewanie powróciłam do twórczości tego autora, tym razem
sięgając po „Tajfun”. Niespodziewanie, bo za sprawą wyzwania
Trójka e-pik, które wyznacza nam w miesiącu lipcu przeczytanie
książki z rozbudowanym wątkiem żywiołu.
„Tajfun” jest opowiadaniem, które
Conrad napisał na podstawie prawdziwej historii. Akcja rozgrywa się
najprawdopodobniej na początku XX wieku na Morzu Chińskim. Parowiec Nan-Shan wraz z załogą i
200 kulisami chińskimi powracającymi do domu po ciężkiej pracy w
kopalni, wypływa z Singapuru i zmierza do Fu-czau. Dowódcą statku jest kapitan Mc Whirr.
Mężczyzna, który mając 15 lat uciekł z domu, bo nie chciał
pomagać ojcu w prowadzeniu sklepu. Pragnął być wolnym,a wolność
kojarzyła mu się z morzem. Dlatego zaciągnął się jako marynarz
na jeden ze statków. Był zwykłym, przeciętnym
człowiekiem. Opanowanym, spokojnym, małomównym, skromnym, dalekim
od zarozumiałości. W oczach innych uchodził wręcz za głupca,
dlatego, że rzadko wdawał się w dyskusje. Szybko awansował i
został kapitanem. Wszystkie dowodzone przez niego statki
stawały się siedliskiem zgody i spokoju. Tajfun, który stanął mu na drodze
był wielką próbą w jego morskiej karierze. Mimo,że barometr
wskazywał gwałtowne obniżenie się ciśnienia, pierwszy oficer
Jukes sugerował obrócenie statku dziobem do fali, a poradniki
znajdujące się na pokładzie sugerowały zejście z kursu i
unikanie oka cyklonu, kapitan oświadczył:
„Sztorm jest tylko
sztormem i przyzwoity parowiec musi stawić mu czoło”
Sztorm niestety okazał się o wiele groźniejszy i silniejszy niż
myślał kapitan. Mężczyzna został poddany niesamowitej, skrajnie trudnej
próbie. Czy przeszedł ją zwycięsko?
„Tajfun” to niesamowite opowiadanie. Zdawałoby się na pierwszy
rzut oka , że ot taki sobie krótki utwór o sztormie. Co w tym
nadzwyczajnego? A jednak nie! Nie samo morze jest tu najważniejsze, ale to, że niesie ono wiele zagrożeń, wielkie niebezpieczeństwo
dla ludzi, którzy w obliczu tragedii, zagrożenia życia, zmuszeni są do podejmowania szybkich
i trudnych decyzji. Właśnie podczas sztormu ujawnia się prawdziwy charakter i oblicze
kapitana Mc Whirr'a., który nie traci rozumu tylko podejmuje
konkretne decyzje. W dodatku wykazuje ogromną troskę o chińskich
kulisów, których los nikogo więcej na statku nie obchodzi. Jako
dowódca parowca czuje się odpowiedzialny zarówno za załogę, ale
również za pasażerów, kimkolwiek oni są.
„Tajfun” mimo trudnej tematyki czyta się bardzo szybko. Nie jest
napisany trudnym językiem, nie ma natłoku wyrazów związanych z
marynistyką. Narrator jest trzecioosobowy, ale mamy również w
treść wplecione urywki listów, które pisze kapitan do żony, a
pierwszy oficer do przyjaciela. Wiem, że większość Was raczej nie sięgnie po tę pozycję, ale
powiem szczerze, że warto, i że nie żałuję mojego powrotu do
twórczości Josepha Conrada i paru chwil spędzonych z „Tajfunem”
Okładka: miękka
Ilość stron: 131
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Moja ocena: 5/10
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
„Czytamy i polecamy”, „Pierwsze słyszę”
„Z półki 2013” , „Trójka E-pik”, "Czytaj to się opłaca"
oraz „Polacy nie gęsi, czyli czytajmy polską literaturę”
Czytałam tylko Jądro Ciemności z twórczości Conrada, ale chciałabym jeszcze przeczytać Lorda Jim no i Tajfun
OdpowiedzUsuńhttp://qltura.blogspot.com/
Ciekawa jestem tej książki, lubię filmy tego typu, książki z opisanymi żywiołami jeszcze nigdy nie miałam okazji czytać, dlatego może warto spróbować :)
OdpowiedzUsuńJa czytałam do tej pory tylko "Serce w ogniu" Evansa. Płonące lasy, wielka odwaga strażaków a także wątek miłosny w tle:) Ciekawa lektura:)
UsuńKilka lat temu z ogromną przyjemnością przeczytałam "Smugę cienia" tego autora. Ale już przy "Nostromo" się męczyłam, nie mogłam zrozumieć, o co chodzi. To chyba jest książka, którą trzeba czytać dwa razy.
OdpowiedzUsuńJa na szczęście w czasach szkolnych nie byłam zmuszana do czytania Conrada :)
Jakoś Conrad nie przemawia do mnie.
OdpowiedzUsuńSpodobało mi się "Jądro ciemności", bo to właśnie tę książkę omawia się obecnie w szkołach. I mam zamiar sięgnąć po inne utwory tego pisarza. Jestem bardzo ciekawa "Tajfunu". Co jak co, ale jest to silny żywioł, nie wiem czy nie najsilniejszy ze wszystkich. Choć może gorsze jest tylko trzęsienie ziemi? Kto wie. :)
OdpowiedzUsuńDruga osoba, która chwali tę książkę. Czyli za jakiś czas znowu wracam do twórczości Conrada i wtedy sięgam po "Jądro ciemności":)
UsuńMyślałam, że będzie to znacznie lepsza powieść, ale jak widzę nie powala zbytnio na kolana, ale i tak osobiście teraz szukam nieco innych gatunkowo książek, więc na ,,Tajfuna'' i tak bym się nie skusiła.
OdpowiedzUsuńKiedyś na pewno się skuszę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:))
Mnie zarówno nieszczęsny "Lord Jim", jak i "Smuga cienia" czy "Tajfun" ogromnie przypadły do gustu. Uwielbiam prozę Conrada, bo buzuje od emocji i skłania do refleksji w wyjątkowy sposób.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Niestety jakoś z twórczością Conrada mi nie po drodze. Może to wynika właśnie z przymusowego czytania w liceum, które raczej nie wzbudzało sympatii do książek czytanych na rozkaz.
OdpowiedzUsuńRównież mam kiepskie wspomnienia z lektury "Lord Jim", ale "Tajfun" mnie zainteresował, może dlatego że podoba mi się postać kapitana, jego podejście do problemów, dlatego poszukam w bibliotece tej pozycji, oczywiście o ile czas mi pozwoli.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :-)
Jak zobaczyłam na swojej liście blogów, co przeczytałaś, to od razu pojawiło mi się wspomnienie męki, jaką było czytanie "Lorda Jima". Zaglądam, a tu pierwsze zdania właśnie o tym:) "Tajfunowi" nie mówię zdecydowanego "nie", ale na razie jednak się wstrzymam.
OdpowiedzUsuńNawet jeśli chodzi o lektury mamy podobny gust:):)
UsuńPrzeczytałam Twój komentarz niżej i faktycznie mamy. "Lalka" - męczarnia, "Nad Niemnem" dla mnie super, ale czytałam nie jako lekturę, a Trylogia też mnie zauroczyła. O Procesie to może po prostu lepiej nie wspominać;)
UsuńI jak już jesteśmy przy lekturach, to jedyną, przez którą nie przebrnęłam, były na studiach "Popioły", uch, masakra, jak dla mnie.
UsuńNie czytałam "Popiołów":)
UsuńMoje pierwsze spotkanie z Conradem też miało miejsce w liceum i było jeszcze bardziej traumatyczne. Przebrnęłam przez "Lalkę", przebrnęłam przez "Nad Niemnem", "Potop" mi się nawet podobał.
OdpowiedzUsuń...nie udało mi się przebrnąć przez więcej niż kilka stron "Jądra ciemności". A wszyscy chyba wiemy, jakie to jest króciutkie.
Od tego czasu trzymam się z dala od wszystkiego co ma napis "Joseph Conrad" na okładce ;]
Nad "Lalką" ślęczałam, ale jakoś ją przeczytałam. "Nad Niemnem" było już o wiele lepsze, za to "Potop" i w ogóle cała Trylogia bardzo mi się podobała. Czytałam ją dwukrotnie i chciałabym jeszcze raz do niej wrócić, bo mało z treści pamiętam:)
UsuńNie mogłam zupełnie przetrawić "Procesu" Kafki i właśnie "Lorda Jima":)
O właśnie! "Procesu" nie skończyłam, bo fabuła wydawała mi się bez sensu. "Lorda Jima" na szczęście nie było w programie :D
UsuńProzę Conrada znam (i podziwiam) w oparciu o ,,Jądro ciemności", które od niedawna jest lekturą szkolną i które zauroczyło mnie już od pierwszej strony.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o twórczość tego autora to w najbliższym czasie mam zamiar zabrać się za ,,Lorda Jima" i oczywiście za ,,Tajfun". Dzięki za tę recenzję!
Prawdziwie się zawstydziłam. Obiecałam sobie poznać autora...Trzeba to w końcu nadrobić, może nawet od tego utworu...
OdpowiedzUsuńRaczej się nie skuszę :) Widzę, że jednak nie powala..:)
OdpowiedzUsuńOdpuszczę sobie. Źle wspominam "Jądro ciemności"...
OdpowiedzUsuń;D ;D ;D
UsuńLubię opowiadania i zdarzam mi się powracać do klasyki, więc całkiem możliwe, że kiedyś przeczytam tę książkę:) Natomiast za nic nie mogę sobie przypomnieć, czy czytałam "Lorda Jima", a przebrnęłam przez wszystkie lektury, które przerabialiśmy, więc albo nie było tak źle i jakoś dałam radę przeczytać, a potem zapomniałam o książce, albo tradycyjnie nie wyrobiliśmy się z materiałem i mi się upiekło:)
OdpowiedzUsuńW liceum czytałam "Jądro ciemności". Lektura ta zrobiła wówczas na mnie wielkie wrażenie, więc i do tego dzieła autora bym zajrzała.
OdpowiedzUsuńDziękuję za zaproszenie do zabawy. Czas znajdę w następnym tygodniu:)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Jadro ciemności" tego autora i pamiętam, że podobała mi się ta lektura:) Może kiedyś sięgnę również po "Tajfun".
OdpowiedzUsuńCzytałam jedynie "Lorda Jima" ale to lektura- więc musiałam. Nie wiem czy tajfun spodobałby mi się :/
OdpowiedzUsuńNie przepadam za opowiadaniami, ale jeżeli książka wpadnie mi w ręce dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Na sam widok nazwiska autora opuszczają mnie siły... Ja też mam uprzedzenia od czasu "Jądra ciemności", ale może kiedyś się przełamię, tym bardziej, ze planuję przeczytać "Lorda Jima" :)
OdpowiedzUsuńOch... Conrada czytałam tylko jedną książkę, zapewne domyślisz się jaką, bo była ona lekturą szkolną :) A lektury szkolne dobrze się czyta tylko jak się skończy szkołę i czyta się je bez przymusu. Ale widzę, że Tajfun raczej jest ciężki w odbiorze, więc chyba sobie tym razem odpuszczę.
OdpowiedzUsuńNie planuję dalszej twórczości tego autora, jak chyba wszyscy znam tylko "Jądro ciemności"
OdpowiedzUsuńNie mogłam w liceum przejść "Jądra ciemności" i dlatego raczej nie sięgnę po "Tajfun" :(
OdpowiedzUsuńWczoraj myślałam o Tajfunie w kontekście wyzwania trójkowego, ale niestety nie mam jej w domu. Chociaż muszę przebiegnąć regały czy czasem jednak jej nie mam.)
OdpowiedzUsuń