Miejski park stanowił ostoję i
chwilę wytchnienia dla Marty, po ciężkim dniu pracy.Trzydziestosześcioletnia nauczycielka
języka angielskiego z pobliskiego gimnazjum lubiła tędy wracać do domu i na chwilę przysiąść
na jednej z zielonych, parkowych ławek. To właśnie w tym miejscu notorycznie spotykała tajemniczego, stroskanego mężczyznę, który początkowo wzbudzał w niej
ciekawość, a później rozbudził głębsze uczucia.
„Przychodził do parku co dwa,
trzy dni i wybierał zawsze tę samą ławkę tuż przed fontanną. Z błyszczącą obrączką na
palcu zbierał kasztany i chował do kieszeni
ciemnowłosego płaszcza”
Ów tajemniczy pan to Piotr Domański,
ginekolog, specjalista od niepłodności, pracownik miejscowego szpitala. Przepełniony
smutkiem i żalem do Boga z powodu utraty żony przychodził do parku, gdzie wspominał
szczęśliwe chwile, które spędził z ukochaną Marią, a którymi niestety nie zdążył się
nacieszyć. Maria przegrała walkę z rakiem. Urodziła synka i
zmarła. Drogi Piotra i Marty w pewnym momencie
przetną się, ale co z tego wyniknie i czy tym razem będzie to historia o szczęśliwym
zakończeniu, tego Wam nie zdradzę.
Pani Monika napisała piękną
opowieść o miłości, ale nie tylko. Książka również wspaniale ukazuje problemy ludzi samotnych, ich
smutek i cierpienie z powodu zarówno utraty bliskiej sercu osoby, jak i ciągłego
poszukiwania drugiej osoby, z którą można by spędzić resztę
życia. Marta stała się dla mnie bliską
osobą. Ciepła, przyjazna, pełna miłości, otwarta na innych ludzi, wrażliwa duszyczka, fascynatka
włoskiej kuchni i w ogóle wszystkiego co dotyczyło tego kraju. Dziewczyna od lat
poszukiwała swojej drugiej połówki w życiu. Mimo że na co dzień opieką i miłością
otaczał ją przyjaciel z pracy Adam, to jednak Marta traktowała go jak brata. Nie umiała w sobie
rozbudzić głębszych uczuć do mężczyzny.
Oczekiwała i tęskniła za czymś innym. Za tym żeby poczuć
motyle w brzuchu, żeby miłość spędzała jej sen z powiek, żeby w sercu rozchodziło się błogie ciepło. W taki
sposób chciała kochać. Postać Piotra bardziej mnie
denerwowała, ale to w końcu mężczyzna, a jak wiemy z
doświadczenia mężczyzn nie zawsze można do końca
rozszyfrować i zrozumieć. Uczciwy w stosunku do swoich pacjentów, starający się każdemu
pomóc nie oczekując w zamian dowodów wdzięczności w postaci łapówek. Jednak zbyt
rozhuśtany emocjonalnie. Z jednej strony opłakiwał ciągle swoją żonę, ale szybko nawiązał kontakt
z Martą, a potem w krótkim czasie ją zranił. Egoista, który nie miał wyrzutów sumienia, że nie
opiekował się synem po śmierci żony. Mimo, że tęsknił za Miłoszem, przebywającym w
Rubinowie, w klasztorze pod opieką sióstr, nie starał się
nawiązać z nim bliższych relacji. Syn
przypominał mu bardzo Marię, a w związku z tym rozdrapywał z powrotem jego ranę w sercu. Fakt ten
jednak według mnie nie usprawiedliwia jego postępowania.
„Miłość w kasztanie zaklęta”
urzekła mnie niesamowicie i spowodowała, że nie mogłam przestać czytać dopóki nie
kliknęłam ostatniej strony. Bardzo podobało mi się wplecenie w
treść wątku nadprzyrodzonego, czyli opiekę
jaką roztaczały nad naszymi bohaterami osoby im bliskie znajdujące się w zaświatach, jak i
wątku bożego.
„Bóg działa po cichu. Poprzez
ludzi, których stawia na naszej drodze, przez szczegóły, często
niedostrzegalne. Małe cuda dnia
codziennego”
Powieść
wprowadziła mnie w stan refleksji i zadumy nad moim życiem.
Uświadomiła, że posiadam
wszystko to czego pragnęli bohaterowie, a więc miłość, rodzinę
i opiekę najbliższych osób. Dała
siłę do dalszego działania, bo wskazała, że nie ma sytuacji bez
wyjścia, a wszystkie złe
przeżycia, każdy smutek ma swój koniec. Nie należy się poddawać
tylko walczyć z przeciwnościami
losu, bo przecież miłość bliskich dodaje nam skrzydeł i
przezwycięża wszystkie złe
chwile. Pamiętajcie o tym!
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Ilość
stron: 344
Rok
wydania: 2011
Moja ocena:
9/10
Książkę
przeczytałam w ramach wyzwań:
„Polacy nie
gęsi...”, „Grunt to okładka”, „Z półki 2014” , „Rekord
2014”
„Czytamy powieści
obyczajowe”, „Historia z trupem w tle”, „Klucznik”,
„100 książek,
które trzeba przeczytać przed śmiercią”, „Pod hasłem”,
„Z litrą w tle”,
„Debiuty pisarskie”.
Zaczęłam kiedyś czytać tę książkę, ale musiałam przerwać, bo w kolejce czekały inne priorytetowe powieści do recenzji. Teraz również nie dysponuje zbytnio wolnym czasem, ale jak coś się zmieni w tej kwestii, to postaram się dokończyć powyższą lekturę tym bardziej, że piszesz o niej niemal w samych superlatywach.
OdpowiedzUsuńPiszesz o niej w tak dobrych słowach, że muszę się skusić :) Zobaczymy, czy moje odczucia będą podobne :)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam, lubię takie lekkie lektury, które często czytam w przerwie między opasłymi tomami.
OdpowiedzUsuńCzytałam tej autorki ,,Ciemna strona miłości" i bardzo mi się podobała książka, więc na tą również mam chęć :)
OdpowiedzUsuńKsiążka czeka na mojej półce. Mam nadzieję, że w końcu uda mi się ją przeczytać:)
OdpowiedzUsuńPiękna książka, masz całkowitą rację:)
OdpowiedzUsuńCudowne przesłanie książki, lektura obowiązkowa dla każdego :)
OdpowiedzUsuńAle piękny tytuł :) Fabuła mnie zachwyca, tak jak i przytoczone cytaty :) do tego zobowiązująca ocena, czyli koniecznie muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńCzytałam inna książkę tej autorki i jestem oczarowana jej prozą. Ten tytuł już czeka na swoją kolej.
OdpowiedzUsuńCzytałam i przyznam, że początkowo obawiałam się, że książka będzie takim średnim czytadłem, a tymczasem jestem pozytywnie zaskoczona :) Autorka świetnie potrafi grac na emocjach i chociaż od początku dało się przewidzieć, jak zakończy się historia Marty i Piotra to i tak czytało mi się ją z przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńWidzę że to książka zdecydowanie dla mnie - lubię takie klimaty :)
OdpowiedzUsuńMam na nią chrapkę od dawna :)
OdpowiedzUsuńMam ochotę na taką lekturę :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce, że bardzo wzruszająca i godna polecenia.
OdpowiedzUsuń/Klucznik: +1 pkt za autor jest kobietą
Bardzo się cieszę, że i Tobie książka przypadła do gustu. Chociaż sama czytałam ją już jakiś czas temu, to wspominam ją bardzo ciepło.
OdpowiedzUsuń